Arnold Schwarzenegger przez błąd lekarzy otarł się o śmierć...
W najnowszym odcinku internetowego cyklu "Arnold’s Pump Club" Arnold Schwarzenegger opowiedział o niewinnym zabiegu medycznym, który mógł go kosztować życie. W 2018 roku hollywoodzki aktor przeszedł zabieg wymiany zastawki tętniczej. Choć lekarze określali ową procedurę mianem nieinwazyjnej, w czasie zabiegu doszło do poważnych komplikacji.
"To było przerażające. Pamiętam, jak po wybudzeniu się zobaczyłem tych wszystkich lekarzy stojących nad moim łóżkiem. Mój chirurg oznajmił: Popełniliśmy błąd i przebiliśmy ścianę serca. Musieliśmy bardzo szybko cię otworzyć, aby uratować ci życie" – wyjawił gwiazdor "Commando".
Sytuacja była o tyle trudna, że kilka miesięcy później Schwarzenegger miał wejść na plan szóstej części "Terminatora". Jak sam przyznał, kluczowa była dla niego zmiana nastawienia i całkowite skoncentrowanie się na powrocie do zdrowia.
"Wiedziałem, że nie cofnę czasu, nie odwrócę tej katastrofy. Należało więc szybko wziąć się w garść i skupić na kolejnym kroku, by wydostać się ze szpitala. Lekarze ostrzegli mnie, że jeśli nie zacznę ćwiczyć płuc, aby zwiększyć ich pojemność i je wzmocnić, a w międzyczasie złapię zapalenie płuc, mogę umrzeć" – wyznał zdobywca Złotego Globu.
Schwarzenegger podkreślił, że doszedł do siebie dzięki przyjaciołom, którzy codziennie czuwali nad tym, by stosował się do zaleceń specjalistów.
"Zadzwoniłem do moich kumpli i powiedziałem: Słuchajcie, musicie mnie zmotywować i liczyć kroki, które robię w szpitalu. Każdego dnia przychodzili do mnie i zabierali mnie na spacery szpitalnymi korytarzami" – zdradził gwiazdor.
Dodał, że taki system wsparcia jest niezwykle istotnym elementem skutecznej rekonwalescencji. "Z czegoś takiego nie wyjdziesz bez niczyjej pomocy" – zaznaczył były gubernator stanu Kalifornia.