Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Przemek Skwirczynski: "Mamy dużo polskich członków w Ukip"

Przemek Skwirczynski przyjechał do Wielkiej Brytanii w 1999 roku jako nastolatek i obecnie pracuje jako bankier w Londynie. Mówi, że czuje się po równo Polakiem i Brytyjczykiem - ma obywatelstwo obu krajów. Występuje w wyborach lokalnych jako kandydat partii Ukip, jest też prezesem klubu Friends of Poland in Ukip.
Reklama
Reklama

Skąd się wzięło pana zainteresowanie brytyjską polityką?
Interesuję się nią od dłuższego czasu. Studiowałem ekonomię w London School of Economics and Politics i myślę, że może ta uczelnia zachęciła mnie też do myślenia politycznego. W 2010 roku dołączyłem do konserwatystów. Brałem udział w ich kampanii wyborczej, pracowałem też dla Borisa Johnsona, przygotowując dla niego polską kampanię. Byłem w komitecie Conservative Friends of Poland przez półtora roku, ale w pewnym momencie zauważyłem, że ta partia tak naprawdę przestaje być konserwatywną jeżeli chodzi o niektóre ich działania czy światopogląd.  Tymczasem Ukip zaczęło mi się wydawać partią bardziej konserwatywną niż konserwatyści - chociaż nie chodzi mi tu tylko o konserwatyzm - od jakiegoś czasu jestem bowiem też eurosceptykiem.

Powiedział pan ostatnio w wywiadzie z „The Times”, że „Ukip jest naturalnym wyborem dla Polaków, którzy mają "uczulenie na komunizm’”. A co Ukip sądzi na temat imigracji?
Ukip nie jest aż tak scentralizowaną partią jak inne, w związku z tym dużo naszych członków ma różne poglądy. Jeśli chodzi o stosunek do imigrantów, to musimy zacząć od tego, że niedawno manifest partii został publicznie zbesztany przez Farage’a  i trwają prace nad nowym. Trudno jest więc sprecyzować w tej chwili, jakie jest oficjalne stanowisko tej partii w stosunku do imigrantów. Z tego co mi wiadomo, to stanowisko jest takie, że partia chce ograniczyć imigrację, ale nie całkowicie.  Partia zakłada też, że imigracja musi mieć miejsce, ale niekoniecznie we wszystkich sektorach.

Głównie chodzi o to, żeby nie przyjeżdżali tu ludzie, z którymi później są problemy. Jeżeli przyjeżdżają oni do pracy, i tą pracę utrzymują, to jest w porządku. Co innego, gdy przyjeżdżają tutaj tacy, którzy stwarzają problemy społeczne. A to się czasami zdarza  z powodu obowiązującego systemu, pozwalającego na to, że każdy może przyjechać  - a co potem się z tymi ludźmi stanie, to jest już złożony problem.

Chodzi o to przede wszystkim o to, żeby regulować przypływ osób tutaj przyjeżdżających i wprowadzić system, który pozwala na wjazd tylko określonej grupy imigrantów. Są sektory, gdzie potrzebni są ludzie do pracy i wówczas są oni jak najbardziej zapraszani, a nawet zachęcani do tego, żeby przyjechać. Natomiast ci, którzy może nie pasują do tego schematu, nie są zachęcani do przyjazdu. Tak jest w Kanadzie, tak jest w Australii, zdecydowanie w Stanach Zjednoczonych, nawet na naszym kontynencie Szwajcaria i Norwegia mają takie prawa – i nikt nie ma o to do tych krajów pretensji.

Co zatem z tymi „niepasującymi” Polakami, którzy już są w Wielkiej Brytanii - co pan proponuje z nimi zrobić?
Nie słyszałem żadnych wypowiedzi, w których ktoś proponowałby wyrzucenie z kraju tych, którzy już tu są. Wydaje mi się, że te osoby chyba nie mają problemów, ponieważ albo pracują, albo tworzą miejsca pracy. Nie zapominajmy, że Polacy, którzy tutaj przyjeżdżają, często zakładają swoje własne firmy. Jeżeli ktoś zakłada firmę, to jest jak najbardziej potrzebny państwu, bo nie tylko zarabia na siebie, płaci podatki, ale również tworzy miejsca pracy dla kolejnych osób.

A czy ten system, o którym pan mówił  - skierowany na osoby, które  „bardziej pasują” - czy nie wyklucza przedsiębiorców?
Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym - mnie bardziej interesują tematy geopolityczne. Dlatego właśnie stworzyłem ten klub (Friends of Poland in Ukip) -  nie robiłem tego po to, aby przepychać się z ludźmi o to,  kto tutaj powinien przyjechać, a kto nie.

Jest pewien dysonans pomiędzy tym, jakie są założenia Friends of Poland in Ukip - a tym, czego ludzie od nas oczekują. Przede wszystkim chodzi o to, że są pewni przyjaciele Polski w partii, tak jak są również w różnych innych (podobne kluby działają również w innych partiach – przyp. red.). Nie chodzi tu o przyjaciół Polaków, tylko o przyjaciół Polski. Przede wszystkim jednak jesteśmy członkami partii.

Niestety, pod koniec grudnia ubiegłego roku i początku stycznia bieżącego, doszło do sytuacji, że wielu takich polityków jak Cameron czy Miliband wypowiadało się w bardzo antypolski sposób i my wtrąciliśmy swoje trzy grosze w obronie mniejszości polskiej. Wysłaliśmy wówczas kilka listów w tej sprawie i może teraz ludzie od nas oczekują, że będziemy rzecznikami mniejszości polskiej – a nie o to chodziło w założeniach.

Ale jeśli jest pan polskim członkiem Ukipu - to trudno ominąć ten temat.
Nie do końca, bo mamy dużo polskich członków. Może spotka się to z pewnym niedowierzeniem, ale na przykład w moim okręgu, który obejmuje całe Lambeth i północne Croydon, praktycznie wszędzie można znaleźć polskich kandydatów. Ja jestem kandydatem w Norbury, ale oprócz mnie jest jeszcze jedna kobieta w Dulwich i jeden mężczyzna w Lambeth. Jak na partię, którą wiele osób oskarża o antypolskość, to chyba dużo. Poza tym wolę osądzać po czynach – a partia, która stwarza Polakom taką platformę, dzięki której mogą zaistnieć w polityce, nie jest chyba partią antypolską?

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 2.49 / 39

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 30.04.2024
GBP 5.0598 złEUR 4.3213 złUSD 4.0341 złCHF 4.4217 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama