Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Klaudia Muniak: Londyn, thrillery i nie tylko

Klaudia Muniak: Londyn, thrillery i nie tylko
Debiut obyczajowy Klaudii Muniak już w sprzedaży.
Z tą Autorką spotykaliśmy się już kilkukrotnie przy okazji wydania jej kolejnych książek - Klaudia Muniak wciąż nas jednak zaskakuje nowymi pomysłami. Tym razem, niemal w tym samym czasie, ukazały się dwa wydawnictwa pod jej nazwiskiem. Kolejne zaplanowane są na najbliższe miesiące...
Reklama
Reklama

"Substancja", "Gdybym jej uwierzył", "Psychopata", "Nie ufam już nikomu" "Klinika", "Szaleństwo Luizy", "Terapia" - to całkiem pokaźny dorobek jak na taką młodą autorkę thrillerów medycznych jak Ty. Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po tych lekturach, a Ty proponujesz nam już kolejne swoje książki! I na dodatek odchodzisz od charakterystycznej dla siebie konwencji i bierzesz na warsztat literaturę obyczajową. Skąd zatem pomysł na książkę "Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem", która właśnie się ukazała nakładem wydawnictwa "Czwarta Strona"?

Klaudia Muniak: - To pokłosie tego, że mieszkam tutaj, w Londynie, i to już blisko 10 lat. Zawsze chciałam swojego czytelnika zabrać do Londynu, podczas wielu wcześniejszych wywiadów pojawiały się nawet pytania o to, kiedy w końcu osadzę fabułę książki w Londynie, bo do tej pory wszystko działo się w Polsce. Nie byłam przekonana, żeby to zrobić w przypadku thrillerów, jednak społeczeństwo angielskie różni się od polskiego, rzeczywistość w Wielkiej Brytanii wygląda nieco inaczej. Nie czułam się dobrze z tym, aby osadzić akcję książki w Londynie. Ale w ub. roku dostałam propozycję od wydawnictwa, aby napisać książkę obyczajową, bo podobało im się po prostu to jak piszę. 

Pojawiło się więc wyzwanie i zaczęłam się zastanawiać, czy dam radę napisać książkę obyczajową... Do tej pory tego nie robiłam, nie czytam też dużo obyczajówek, sięgam głównie kryminały i thrillery, prędzej już obcuję z reportażem czy literaturą piękną. Powiedziano mi jednak, żeby się tym nie przejmować, bo czasem jak ktoś to robi "na świeżo", wychodzi nawet lepiej. Wówczas stwierdziłam, że to jest dobra okazja, aby w końcu pokazać Londyn czytelnikom.

Czyimi oczami go oglądamy? 

- Główną bohaterką jest Róża - młoda dziewczyna, która przyjeżdża do Londynu z Polski. Ma ze sobą plik fotografii z miejscami, które zamierza odwiedzić. Autorem tych zdjęć jest Emil. Co ją z nim łączy? I dlaczego tak bardzo zależy jej na tym, aby te miejsca zobaczyć - to już zagadka. Jak stwierdziła redaktorka z wydawnictwa, nawet w książce obyczajowej udało mi się przemycić intrygę - ona jest delikatna, ale pewien suspens jest.

Książkę pisało mi się świetnie, o ile zaczynając bałam się jak to pójdzie, tak z każdym zdaniem było coraz lepiej. Po kilku rozdziałam odnalazłam się już całkowicie i pisanie tej powieści było czystą przyjemnością. W czerwcu ukaże się druga część - będzie to tzw. seria londyńska. Tyle tylko, że książki tej serii nie będą tak mocno powiązane ze sobą, jak w typowej serii. Nie zdecydowałam się na opisywanie losów tej samej bohaterki, ale postaci, które pojawiały się w książce jako postacie drugoplanowe, czasem nawet trzecioplanowe, więc ten cykl londyński będzie stworzony na zasadzie luźno powiązanej serii. Druga część już jest napisana i są plany publikacji.

Czy Polacy mieszkający w Londynie gdzieś się w tej książce odnajdą?

- Myślę, że tak i że będzie to dla nich miła odmiana dla powieści, których fabuła zwykle osadzana jest w Polsce. Tutaj mamy do czynienia z polskimi bohaterami na angielskiej ziemi. A poza tym chciałam pokazać też taki Londyn, jakiego nie widać w przewodniku, od strony człowieka, który tutaj mieszka.

A będą elementy z życia Polonii?

- W tej pierwszej nie robiłam zbyt wielu tego typu odniesień, chociaż drobne elementy się pojawiają. Jak chociażby zakupy w polskim sklepie. Ale z racji tego, że jest to pierwsza książka w tej serii, raczej skupiłam się na tym, żeby pokazać miasto. Myślę jednak, że w miarę jak seria będzie się rozwijać, to fajnie byłoby pokazać społeczność polską w Londynie – inicjatywy i wydarzenia z nią związane.

Klaudia Muniak (po lewej) odwiedziła redakcję naszego portalu. Na zdj. z autorką wywiadu.

A jak Ty odbierasz Londyn? Co Ci się w nim najbardziej podoba, a co najbardziej przeszkadza czy irytuje?

- Uwielbiam tutejsze podejście do życia, tę mentalność, która pozwala każdemu być sobą. Możesz wyjść na ulicę w czym ci się podoba, a i tak nikt krzywo na ciebie nie spojrzy. Tego też zawsze brakowało mi w Polsce. Lubię uprzejmość Anglików, w sklepach, urzędach i tym podobnych instytucjach, nawet jeśli jest ona niejako wyuczona i z góry narzucona, to jednak miło jest wejść do urzędu i zostać pogodnie przywitanym.

A przeszkadza mi tłok. Owszem, to też ma swój urok, tak wyglądają duże metropolie, ale na dłuższą metę staje się to męczące. Kiedyś mieszkałam dość blisko centrum, kilka lat temu przeprowadziłam się na obrzeża miasta i jestem zadowolona z decyzji. 

Jak znajdujesz czas na pisanie? Masz syna 3,5-letniego, który za niedługo będzie miał rodzeństwo, a tu powstaje jedna książka za drugą...

- Przede wszystkim zacznijmy od tego, że lubię pisać i kiedy znajduję wolną chwilę, po prostu sięgam po laptop i piszę. Nie mam jakiejś jednej rutyny, bo nie mogę sobie na to pozwolić, łapię chwile. Pomaga mi w tym mąż, kiedy wraca z pracy i odciąża mnie w obowiązkach domowych. Wcześniej, gdy pracowałam w laboratorium jako biotechnolog, pisałam po pracy. Troszkę się boję, jak to będzie z tymi chwilamii wolnymi, gdy pojawi się drugie dziecko, ale wierzę, że mój mąż poradzi sobie także z dwójką maluchów. Nie zamierzam rezygnować z pisania, więc jakoś będzie musiało się to udać. Pisanie nie tylko stało się moim zawodem, ale nadal jest moją odskocznią od dnia codziennego i hobby.

A czy wrócisz jeszcze do thrillerów?

- Tak, oczywiście! Nie wyobrażam sobie porzucić pisanie thrillerów. Mogę już powiedzieć nawet, że w kwietniu pojawi się nowy thriller – chociaż będzie to typowo psychologiczny thriller, odnajdziemy w nim, myślę, że dość ciekawy wątek medyczny.

Czy możesz o nim powiedzieć coś więcej?

- Ekothriller – tak najzwięźlej bym go opisała. Impulsem do jego napisania było to, co dzieje się obecnie z naszym klimatem, to jak bez opamiętania człowiek eksploatuje Ziemię i jakie przynosi to skutki. Wielu z nas o tym nie myśli, ale realne zmiany, niestety niekorzystne, już się rozpoczęły. Tak naprawdę stoimy nad przepaścią katastrofy klimatycznej. I właśnie w takich realiach osadziłam fabułę swojego najnowszego thrillera – zdewastowana przez człowieka Ziemia. Główna bohaterka nie tylko musi się zmierzyć z trudnymi warunkami klimatycznymi, innowacyjną procedurą medyczną, która może zapewnić ludzkości bezpieczną przyszłość, ale także zagrożeniem ze strony ludzi, którzy mieli być jej wsparciem. A w grę wchodzi nie tylko jej życie, ale także życie jej ukochanego dziecka.

Skąd bierzesz pomysły na nowe fabuły?

- Ja po prostu mam to w głowie. Zwykle, gdy kończę pisać książkę, mąż pyta mnie: "I co ty teraz napiszesz?". Najpierw mówię: "Nie wiem", ale za tydzień - dwa już jest zupełnie inaczej, nagle okazuje się, że chciałabym poruszyć jakiś temat czy wątek, który mu streszczam w 3 zdaniach. On wówczas pyta: "I z tego ma być książka…?” Po prostu fabuła rozwija się samoistnie w trakcie pisania, ten punkt zaczepienia, wokół którego się skupiam kiełkuje mi w głowie.

Chęć pisania pojawiła się we mnie dopiero na studiach. Jako dziecko miałam duże problemy z czytaniem i pisaniem, jestem dyslektykiem i dysortografem. Zawsze byłam raczej umysłem ścisłym, interesowała mnie biologia, chemia, marzyła o zawodzie lekarza, ostatecznie ukończyłam biotechnologię. A jednak zaczęły mi się tworzyć w głowie pomysły na całe sceny, dialogi, kreowałam bohaterów, którzy żyli w mojej głowie. W pewnym momencie zaczęłam to wszystko spisywać i zorientowałam się, że wychodzi z tego spójna całość, a co więcej, że lubię to robić!

Wyjątkowy projekt trzech autorek czyta się z zapartym tchem...

Jeszcze przed Twoim debiutem obyczajowym nakładem wydawnictwa Luna ukazała się książka "Estrogen" - wspólny projekt trzech autorek, tzw. "kobiecy thriller". Jak doszło do realizacji tego projektu?

- Mniej więcej rok temu Magda Stachula - myślę, że dobrze znana na rynku autorka thrillerów domestic noir - napisała do mnie, że wpadła na pomysł, aby napisać thriller w trzy osoby. Zaprosiła do tego projektu mnie i Alicję Sinicką, także autorkę thrillerów z nurtu domestic noir. Początkowo miałam trochę wątpliwości, bo przecież pisanie książki jest bardzo indywidualnym zajęciem. Kiedyś zapytano mnie, czy napisałabym książkę w duecie i raczej nie widziałam się w takim przedsięwzięciu. Tyle że jestem osobą, która gdy napotyka wyzwania, podejmuje rękawice.

Okazało się, że chodzi o stworzenie opowieści na trzy głosy - każda z nas miała stworzyć swoją bohaterkę i z jej perspektywy opowiadać historię. Ustaliłyśmy ogólny zarys fabuły, spoiwem tych trzech kobiecych sylwetek jest mężczyzna. Michał jest ściśle otoczony przez trzy kobiety: byłą narzeczoną, obecną narzeczoną i siostrę-bliźniaczkę. Ja "jestem" tą siostrą - Michaliną.

Pisałyśmy na zakładkę, akcja i fabuła napędzała się spontanicznie i inspirowałyśmy się nawzajem. Było to bardzo rozwijający proces, bo każda z nas nie trzymała się żadnych sztywnych reguł ani planu. Oczywiście przy końcowej scenie było trochę dyskusji, bo trzeba spójnie zakończyć fabułę, spiąć ją w zgrabną całość. Poza tym musiałam wyjść ze strefy komfortu, bo nie jest to thriller medyczny, w którym do tej pory czułam się najpewniej. Książka wyszła w styczniu i wielu czytelników docenia nasze przedsięwzięcie, zdając sobie sprawę, że podjęłyśmy się trudnego zadania.

"Estrogen" zdążyłam już przeczytać - gratuluję, bo trudno się było oderwać, a ostatnie zdanie książki mogłoby stanowić motto tej książki...

- Dziękuję! Cieszę się, że książka okazała się wciągająca, między innymi o to właśnie chodzi w thrillerze. Myślę, że tak, że ostatnie zdanie to właśnie motto książki. Chciałyśmy tym thrillerem pokazać kobiecość w jej każdym wymiarze - i z tej dobrej, i z tej złej strony. Przedstawić jak dużo skrywa kobieca dusza. A także powiedzieć kobietom, że działając wspólnie są w stanie osiągnąć więcej niż w pojedynkę. Że czasem źle upatrujemy źródło naszych niepowodzeń, że nie jest nim sukces zawodowy czy szczęście w życiu prywatnym naszej koleżanki z pracy, kuzynki czy znajomej z sąsiedztwa. W rywalizacji nie ma nic złego, jeśli nie wykracza ona poza zdrowy rozsądek, a my kobiety jesteśmy na tyle silne, że wcale nie musimy ze sobą walczyć na śmierć i życie. Zamiast tego możemy być dla siebie wzajemnym wsparciem.

Bardzo dziękuję za rozmowę i czekamy zatem na kolejne pozycje z serii londyńskiej - i oczywiście Twoje świetne thrillery!

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.67 / 3

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 01.05.2024
GBP 5.0598 złEUR 4.3213 złUSD 4.0341 złCHF 4.4217 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama