Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Jakub B. Bączek: Nasze życie może wyglądać dużo lepiej!

Jakub B. Bączek: Nasze życie może wyglądać dużo lepiej!
Jakub B. Bączek jest obecnie mówcą motywacyjnym nr 1 w Polsce. (Fot. Facebook/Jakub B. Bączek)
Jak sprawić, byśmy czuli się bardziej zadowoleni ze swojego życia, bardziej szczęśliwi i spełnieni? Jakub B. Bączek nie podaje na to gotowej recepty, ale wskazuje metody, które znacznie mogą nam w tym pomóc. Już w najbliższą sobotę ten popularny mówca motywacyjny spotka się z londyńską Polonią.
Reklama
Reklama

Jakub B. Bączek to zawodowy motywator, trener mentalny i mówca, złoty medalista Mistrzostw Świata w siatkówce jako trener mentalny kadry narodowej. Jest założycielem Akademii Trenerów Mentalnych oraz autorem ponad 20 książek. Stworzył kilkanaście źródeł pasywnej gotówki i podróżuje przez minimum 6 miesięcy w roku. Jest także założycielem Fundacji Jakuba B. Bączka, której misą jest wspieranie liderów społecznych w Polsce, by mogli skutecznie czynić dobro.

Tuż przed wizytą w Londynie zadaliśmy temu znanemu mówcy kilka "wprowadzających" do jego wykładu pytań.

Jak to się stało, że trener siatkówki został trenerem mentalnym? I czy niegdysiejszy "mentalista za 2300" (tak wówczas go nazywali koledzy z kadry - przyp. red.) uważa się za osobę spełnioną?

Jakub B. Bączek: - Zgadza się, z wykształcenia jestem trenerem siatkówki, natomiast finalnie trafiłem do kadry narodowej siatkarzy w trochę innej roli, niż bym się spodziewał. Jako dzieciak myślałem bowiem, że będę zawodnikiem, później jako student spodziewałem się, że będę trenerem, a tu się okazuje, że trafiłem tam jako człowiek od przygotowania psychicznego - i oczywiście wiązało się to z tym, że trochę skorygowałem swoją ścieżkę zawodową po studiach.

Już wtedy czułem, że zarobki w zawodzie wuefisty czy trenera sportowego są bardzo niskie, a ja chciałem mieć pieniądze i podróżować po świecie, bo to już wtedy była moja pasja. Przebranżowiłem się więc na człowieka od motywacji i psychologii, bo jest to znacznie lepiej płatne, a następnie w tej roli dostałem się do kadry narodowej Stefana Antigi w siatkówce.

Zdecydowanie uważam się za osobę spełnioną, bo ten złoty medal mistrzostw świata (w 2014 r. - przyp. red.), a potem szereg kolejnych medali - myślę, że wraz z moimi klientami będzie ich spokojnie ok. setki - to jest coś takiego, co daje wiatr w skrzydła, a także poczucie spełnienia i satysfakcji.

Życie powinno być pełne optymizmu, a szklanka zawsze w połowie pełna - przekonuje polski mówca motywacyjny. (Fot. Facebook/Jakub B. Bączek)

Dlaczego trening mentalny bywa taki trudny dla wielu z nas? I dlaczego mimo wszystko namawia Pan do niego?

- Chyba nie postawiłbym takiej tezy, że trening mentalny jest trudny, bo może być bardzo przyjemny, jeśli trafimy na specjalistę. Może on być bardzo intrygujący, odkrywczy, sprawiający, że chce nam się w życiu wiele podziałać w stronę realizacji naszych marzeń.

Natomiast trudność może sprawiać samo jego podjęcie, bo ktoś np. prokrastynuje bardzo zmiany w swoim życiu. Łatwo jest bowiem przyzwyczaić się do mieszkania z małym ogródkiem, wynajmowanego samochodu, codziennej pracy, ludzi, z którymi spotykamy się w pubie - i wówczas nie za bardzo zadajemy sobie pytanie: a jak to życie mogłoby wyglądać lepiej? Czy mógłbym być bardziej szczęśliwy i zrobić coś, co byłoby pełne pasji, a nie tylko wykonywać od 7:00 do 15:00 jakieś zadania, które w ogóle mnie nie kręcą?

To jest wyzwanie, więc namawiam do treningu mentalnego, bo po takiej jednej lub trzech rozmowach możemy zmienić trajektorię naszego życia i dużo bardziej z niego korzystać.

Jak ważna jest w naszym życiu i dążeniu do celu wizualizacja? I jak to robić prawidłowo i skutecznie?

- Trening wyobrażeniowy, inaczej zwany wizualizacją, pewnie nie jest dla każdego. To lepiej się sprawdza u osób, które są wzrokowcami i mają łatwość wyobrażania sobie różnych rzeczy. Ja taką osobą jestem i niestety na początku myślałem, że wszyscy tak mają... Bo skoro ja potrafię namalować sobie w głowie swoje marzenie w coraz to bardziej jaskrawych i konkretnych kolorach, to na pewno każdemu się udaje.

Później, gdy zacząłem się spotykać z klientami, okazało się, że słuchowiec czy kinestetyk ma kłopot z tym albo zdarza się osoba, która jest wzrokowcem, ale deklaruje mi, że nie może sobie za bardzo czegoś wyobrazić. Natomiast dla większości z nas, nawet obstawiałbym, że będzie to 90% ludzi, wizualizacja to coś takiego, co działa, co może zaintrygować i zainspirować.

Żeby ją zrobić prawidłowo i skutecznie, na pewno warto trafić na osobę z odpowiednim przygotowaniem, po kursie trenera mentalnego, ewentualnie psychologa - i jeśli dokładnie będziemy sobie wyobrażać to, co może nas spotkać w takim pozytywnym scenariuszu życia, to wiele badań wskazuje na to, że dużo lepiej się przygotowujemy do takich działań i może wzrastać nam tzw. motywacja wewnętrzna.

Wielokrotnie Pan wspominał, że narzekanie to sport narodowy Polaków - czy to się zmienia w Pana opinii? Czy Polacy uśmiechają się częściej?

- Tak, faktycznie kiedyś takie słowa wypowiedziałem publicznie i one ciągną się za mną... Dużo podróżuję po świecie i mam takie subiektywne przeświadczenie, że takiej ilości ględzenia, marudzenia i jątrzenia jak w Polsce, czy w ogóle wśród Polaków - bo może to dotyczyć też i Polonii - to niełatwo znaleźć na całym globie...

Oczywiście na pewno jest tak, że każda nacja narzeka i tutaj bardzo generalizujemy, ale wydaje mi się, że Polki i Polacy robią to trochę częściej, zwłaszcza jak popatrzymy na te ostatnie 3 lata i to, co działo się w Polsce, czyli Covid, wojna na Ukrainie, niedawne wybory parlamentarne, które nas bardzo spolaryzowały, a jeszcze wybuch wojny pomiędzy Izraelem i Hamasem...

To są to takie wydarzenia, o których często mówimy. Z tym że nie mówimy na zasadzie szukania rozwiązań, tylko mówienia jak nam ciężko, jak nam źle, dlaczego coś takiego się dzieje, że to straszne, okropne. I być może, a nawet na pewno, media grają w tym swoją rolę, wszak skupiają się one raczej na negatywnych wydarzeniach i może stąd też trochę tego polskiego narzekania.

Czy to się zmienia? Z mojego punktu widzenia niestety nie, ale mam nadzieję, że Polacy będą się uśmiechać coraz częściej. Mimo wszystko jestem optymistą i wierzę, że przed nami bardzo dużo dobrego.

Mieszkał Pan przez pewien czas na Jamajce - czy to w jakiś sposób na Pana wpłynęło, a jeśli tak, to jak? Jak i czy w ogóle doświadczenia emigracyjne wpływają na nas? 

- Do dzisiaj to doskonale wspominam. To był taki czas, kiedy spotykałem się z ludźmi, którzy mają trochę inny mental niż to środowisko, z którego ja się wywodzę i w którym się wychowałem. Wielu Jamajczyków, pomimo że wcale nie zarabiają dobrze i nie zawsze mają stałą pracę czy zbilansowaną dietę lub wolność od uzależnień, to podchodzą do życia szukając tej jasnej strony - zupełnie jak w piosence Monty Pythona "Always look on the bright side of life".

Mam wrażenie, że Jamajczycy robią to trochę skuteczniej niż Polacy. Ten wyjazd rzeczywiście na mnie wpłynął w pewnym sensie, bo to doświadczenie emigracyjne - chociaż nie byłem tam tak długo jak zapewne większość z Państwa jest w Wielkiej Brytanii - sprawiło, że zacząłem patrzeć na człowieka jak na taki konstrukt, który może wybrać, czy ta szklanka jest do połowy pełna czy pusta. Jamajczycy wybierają szklankę do połowy pełną, a my pewnie wielokrotnie widzimy ją w połowię pustą, a pewnie byłaby jeszcze bardziej pusta, gdybyśmy zarabiali tak słabo jak oni.

Są miejsca i kraje, od których możemy się uczyć optymizmu - i to jest warte zachodu, bo będąc optymistą, podniesiemy wartość swego życia.

Na spotkania z nim przychodzą setki osób. (Fot. Facebook/Jakub B. Bączek)

W ostatnich latach pojawiło się wiele szkoleń poświęconych rozwojowi duchowemu i tzw. samorozwojowi. Dlaczego tak bardzo szukamy inspiracji na zewnątrz? I skąd to się wzięło - czy to znak naszych czasów?

- To jest zjawisko społeczne, bo proszę zauważyć: kiedy my nie możemy już ufać instytucjom publicznym, politykom i nawet być może sądom, a dodatkowo nie mamy dostępu do narzędzi i zasobów wielkiego biznesu i jeszcze na dodatek raz na jakiś czas zawodzi nas medycyna - czy to przez długie kolejki, czy przez to, że zostaliśmy przez lekarza zignorowani lub poszedł on w stronę farmakoterapii, a nie za bardzo porozmawiał z nami o naszym trybie życia -  to mamy coś w rodzaju zawodu tym światem naukowym, materialnym, merytorycznym.

Coraz większa grupa ludzi szuka więc czegoś bardziej duchowego, nienamacalnego, bardziej nieuchwytnego, nawet ezoterycznego i powstaje coraz więcej szkół jogi, szkoleń rozwojowych skupionych na duchowości, gdzie oferuje się nam pracę z wibracjami, energiami. Nie chcę tego oceniać, czy to dobre czy złe, choć mam swoje uwagi i niekiedy wydaje mi się, że ten świat za bardzo odkleja się od rzeczywistości.

Jednak w niektórych przypadkach - i sam tego doświadczyłem - ten rozwój duchowy był bardzo rzetelny, troskliwy i sensowny - i sam chcę iść w stronę prowadzenia raz na jakiś czas warsztatów duchowych, które dają prawdziwą wartość ludziom, ale nie robią im wódy z mózgu.

Co będzie chciał przekazać Polakom podczas swojej brytyjskiej trasy? I jak Pan postrzega brytyjską Polonię?  

- Na pewno bardzo dużo optymizmu, na pewno narzędzia naukowe do podniesienia jakości życia, i bardzo dużo pomysłów oraz inspiracji na to, jak sobie zrobić mikrokorekty, które mogą dać makroefekt. Myślę, że Polonia brytyjska tego potrzebuje, bo niekiedy tęsknota, zniechęcenie, a niekiedy przebywanie w toksycznym środowisku może spowodować, że potrzebujemy energii, inspiracji - i to przywiozę do Państwa do Londynu. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać!

Więcej informacji o spotkaniu z Jakubem B. Bączkiem można znaleźć w naszym dziale Wydarzenia.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.89 / 9

Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego tematu.
Bądź pierwszy! Podziel się opinią.
Dodaj komentarz
Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 26.04.2024
GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama