ilch's successful debut, Uncle Malysz pleased
"To były jego pierwsze skoki na Bergisel, pierwsze w Pucharze Świata. Myślę, że można ocenić je pozytywnie. Miejmy nadzieję, że będzie to długa przygoda. Dla Tomka to coś nowego, w tym roku po raz pierwszy zdobył punkty w Pucharze Kontynentalnym. Musi się uczyć, a najważniejszą imprezą dla niego będą mistrzostwa świata juniorów" - podkreślił Małysz, niegdyś wybitny skoczek, a teraz dyrektor sportowy związku.
To właśnie od niego Pilch dostał swoje pierwsze narty do skoków. "Miał wtedy około 5-6 lat. Kupiłem mu je pod choinkę. Wiadomo, że rodzinie chce się pomóc. Jeśli chłopak chce skakać, to cieszę się, że idzie w tym kierunku i trzeba mu pomagać, jak tylko się da. Na pewno nie jest jednak tak, że ma łatwiej, bo jest moim siostrzeńcem. Sukcesy ceni się najbardziej wtedy, kiedy dochodzi się do nich z trudem. Chciałbym, żeby Tomek uczył się na własnych błędach i by potem sukces smakował mu tak, jak kiedyś mi, a teraz Kamilowi Stochowi" - dodał Małysz.
Pilch dołączył do reprezentacji we wtorek. W niemieckich konkursach - w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - nie brał udziału, sztab szkoleniowy postanowił go chronić przed dodatkową presją. Przyjechał samochodem razem z Małyszem.
"W trakcie drogi niewiele było o skokach. Powiedziałem mu tylko, żeby nie rozmawiał z wami zbyt długo. Media to jednak jakaś presja, a dodawanie jej tak młodemu zawodnikowi nie jest korzystne. Jak tylko przyjechaliśmy na skocznię, Stefan Horngacher mówił mi, żebym poszedł z nim na rozbieg, byście za nim nie chodzili. Miałem go na dole też pilnować" - przyznał Małysz.
Pilch stanął jednak przed dziennikarzami i jak wiele lat temu Małysz odpowiadał mocno speszony. Co chwila się uśmiechał i wyraźnie czuł się nieswojo.
"Przed tyloma mikrofonami jeszcze nie stałem" - stwierdził na początek, a potem przyznał, że największy stres czuł, bo wiedział, że będzie w telewizji.
"Ale myślę, że sobie poradziłem. Trochę na rozbiegu trzymało narty przez ten deszcz. Niby na bieżąco wysysali wodę, więc tak bardzo źle nie było. Na zeskoku jest trochę nierówno" - opowiadał.
Przed pierwszym w karierze skokiem w zawodach Pucharu Świata trener Maciej Maciusiak mówił mu tylko, by był spokojny i podszedł do tego na luzie.
"Trochę się spodziewałem, że właśnie tak to wszystko wygląda, bo oglądałem skoki w telewizji i wiedziałem, ile jest mediów, ludzi, jakie jest zainteresowanie. Przywitanie w kadrze było spokojne. Zjedliśmy wspólnie kolację i poszliśmy do pokoju" - podsumował Pilch.
Teraz jego celem jest zdobycie pierwszych punktów w cyklu Pucharu Świata. By tego dokonać, musi dzisiaj znaleźć się w trzydziestce.
"Na pewno nie było we mnie żadnego żalu, że nie jestem od początku w TCS. Trenerzy nie chcieli mnie za bardzo przeciążać - także psychicznie. Sezon dla mnie niedawno się zaczął i jeszcze długa droga przede mną" - skomentował.
Na półmetku Turnieju Czterech Skoczni liderem jest Kamil Stoch, który o 11,8 pkt wyprzedza Niemca Richarda Freitaga. Trzeci jest Dawid Kubacki. Trzeci konkurs w Innsbrucku odbędzie się dzisiaj o godz. 13:00 czasu GMT (transmisje w Eurosporcie i TVP).