Trudny sprawdzian bohater Milika i Zielińskiego
Napoli jest jednym z trzech - obok Juventusu Turyn i Interu Mediolan - zespołów, które w tym sezonie nie straciły jeszcze punktu, a prowadzi w tabeli dzięki najlepszej różnicy bramek (+13). W każdym z czterech dotychczasowych pojedynków w Serie A piłkarze trenera Maurizio Sarriego strzelili co najmniej trzy gole.
Niezbyt duży wkład w ten dorobek wnieśli Polacy. Zieliński spędził na boisku 191 minut i nie uzyskał bramki, a Milik ledwie 60 i zdobył jednego gola, na inaugurację z Hellas Werona. W niedzielnym spotkaniu z Benevento (6:0) obaj nie opuścili ławki rezerwowych.
Szkoleniowiec stawia w ataku na trójkę Lorenzo Insigne, Dries Mertens i Jose Callejon, choć tylko Belg jest skuteczniejszy niż Polacy - w bieżących rozgrywkach ekstraklasy trafił do siatki już pięciokrotnie.
"Na pewno stać nas, by zagrozić najlepszym, jednak sezon jest długi i zobaczymy, co się wydarzy. Przecież Juventus i Inter też zaczęły świetnie" - przyznał Mertens, który łącznie z poprzednim sezonem w 11 ostatnich występach strzelił na ligowych boiskach 13 goli.
Napoli, które czeka na tytuł od 1990 roku, ostatnią ligową porażkę z Lazio w stolicy poniosło 7 kwietnia 2012 roku, a w czterech poprzednich sezonach wywoziło ze Stadio Olimpico komplet punktów.
O przedłużenie tej passy nie będzie neapolitańczykom łatwo, bo Lazio również świetnie zaczęło sezon, a jedyne potknięcie zanotowało na inaugurację - 0:0 z beniaminkiem SPAL.
Skutecznością błyszczy Ciro Immobile, który w tym sezonie zdobył już dla rzymskiej ekipy dziewięć goli (6 - Serie A, 2 - Superpuchar Włoch i 1 - Liga Europejska). "Czuję, że to najlepszy okres w mojej karierze" - przyznał były napastnik Torino, Borussii Dortmund czy Sevilli, który przed rokiem trafił do Lazio.
Według włoskich mediów, gospodarze szykują na jutzrejszy wieczór (godz. 19:45 czasu GMT) niespodziankę, jaką byłby występ pozyskanego latem Naniego. Doświadczony Portugalczyk do tej pory był pod opieką lekarzy, ale powinien znaleźć się w kadrze na mecz z Napoli. Jak podkreślają członkowie sztabu medycznego klubu, problem z kolanem mistrza Europy 2016 został zażegnany, ale znak zapytania stoi przy kwestii przygotowania fizycznego. Niewykluczone zatem, że trener Simone Inzaghi wstrzyma debiut 112-krotnego reprezentanta swojego kraju.
Broniący tytułu Juventus w środę podejmie Fiorentinę. Prawdopodobnie w obu zespołach rezerwowymi bramkarzami będą Polacy, odpowiednio, Wojciech Szczęsny i Bartosz Drągowski.
Włoskie media zapowiadają co prawda, że trener "Juve" Massimiliano Allegri dokona w składzie kilku roszad w stosunku do niedzielnego spotkania z Sassuolo (3:1), m.in. postawi na Brazylijczyka Douglasa Costę czy Federico Bernardeschiego, pozyskanego latem z... Fiorentiny. W bramce jednak zmiana nie jest szykowana i między słupkami stanie 39-letni Gianluigi Buffon.
Goście najbardziej muszą się obawiać Paolo Dybali. Argentyńczyk w tym sezonie trafiał w każdym z czterech spotkań, a tak udany początek rozgrywek miał ostatnio 12 lat temu Luca Toni w barwach Fiorentiny. Łącznie ma w dorobku już osiem trafień.
"Viola" po dwóch porażkach na początek, w dwóch kolejnych meczach sięgnęła po komplet punktów i awansowała na dziewiątą pozycję.
Trzeci z zespołów z kompletem 12 punktów - Inter - zagra już dzisiaj w Bolonii.
Z kolei najbardziej "polska" drużyna Serie A - Sampdoria Genua, której zawodnikami są Karol Linetty, Bartosz Bereszyński i Dawid Kownacki - w środę na wyjeździe zmierzy się z Hellas Werona. Klub z jednym punktem na koncie jest przedostatni, a goście, którzy nie przegrali jeszcze w tym sezonie, zajmują siódme miejsce i mają jedno spotkanie zaległe.