The opposition leader excludes the country from re-joining the EU
Keir Starmer przedstawił pięciopunktowy plan rozwiązania problemów powstałych wskutek Brexitu, ale jasno zadeklarował, że Partia Pracy nie będzie dążyła do powrotu kraju do UE, bo byłoby to "po prostu receptą na więcej podziałów" i spowodowałoby, że Wielka Brytania "utknie na kolejną dekadę".
Te pięć punktów dotyczy protokołu w sprawie Irlandii Północnej, ograniczenia barier handlowych z UE, wzajemnego uznawania kwalifikacji zawodowych, wymiany danych wywiadowczych oraz współpracy z biznesem w kwestii potrzeb na rynku pracy. Nawiązując do wyborczego hasła premiera Borisa Johnsona o "dokończeniu Brexitu", Starmer dodał, że jego plan "sprawi, że Brexit będzie działał".
Wcześniej w rozmowie ze Sky News ocenił, że obecna umowa o Brexicie nie jest dobra, gdyż powoduje problemy w Irlandii Północnej, a umowy dotyczące usług i bezpieczeństwa nie są wystarczająco dobre, ale podkreślił, że jego plan nie ma na celu ponowne wejście do UE.
"Nie wracamy do UE, do jednolitego rynku, do unii celnej lub swobody przemieszczania się. Idziemy do przodu, a nie do tyłu, nie otwieramy ponownie tych podziałów. Nie sądzę, by ponowne otwarcie wszystkich starych ran i cofanie się pomogło nam w tej misji napędzania gospodarki" - wyjaśnił.
W referendum w 2016 r. które przesądziło o Brexicie, Partia Pracy opowiadała się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE, choć jej ówczesny lider Jeremy Corbyn nie angażował się z przekonaniem w kampanię, a spora część wyborców laburzystowskich zagłosowała za wyjściem z UE.
Od grudnia zeszłego roku Partia Pracy wygrywa wszystkie sondaże wyborcze. Najbliższe wybory do Izby Gmin muszą się odbyć najpóźniej w maju 2024 r.
Czytaj więcej:
UK: Cięcia w służbie cywilnej sprawią, że administracja nie poradzi sobie ze skutkami Brexitu
"The Guardian": Brexit wciąż "otwartą raną" dla obywateli UE w UK
Burmistrz Londynu określa Brexit jako "największą krzywdę" i wzywa do powrotu do jednolitego rynku
Premier Johnson zaprzecza, by planował wcześniejsze wybory do Izby Gmin. W tle nowy skandal w partii