The head of the Polish Ministry of Foreign Affairs has decided to raise the price of visas
Po tzw. aferze wizowej resort przyjrzał się uważnie kwestii wydawania polskich wiz i ich cenom. Sikorski poinformował, że prowadzone są rozmowy z firmami, które napisały oprogramowanie systemów kolejkowych, aby tymi miejscami w kolejkach po polską wizę czy do spotkania z konsulem nie można było handlować.
"Chodzi o spersonalizowanie prośby o spotkanie tak, by można było z niego zrezygnować, a nie przekazać komuś innemu" - dodał szef MSZ.
Według Sikorskiego, to czy na procederze korupcyjnym zarabiała tylko firma podnajęta outsourcingowo, czy również w MSZ były osoby czerpiące z tego zyski, jest pytaniem dla prokuratury.
Dziś na https://t.co/GzDXq6gRum @DorotaWSch wywiad z @sikorskiradek pic.twitter.com/7tDpGYblUU
— Wideo Wyborcza.pl (@WideoWyborcza) January 30, 2024
"Odnoszę wrażenie, że poprzedni rząd, uciekając od tych zarzutów, demonizował system outsourcingu. To żargonowe słowo oznacza tylko tyle, że globalnym firmom, które mają swoje biura w miejscach, gdzie dany kraj nie ma konsulatu, zleca się proces przygotowania dokumentacji wizowej. Natomiast w żadnym wypadku firmy outsourcingowe nie przyznają polskich wiz" - zaznaczył minister.
Zauważył, że większość krajów strefy Schengen korzysta z usług outsourcingu, bo "tak jest wygodniej i taniej dla wszystkich".
"Jak się przebywa gdzieś w środku Azji czy Afryki, to taniej jest iść do lokalnego biura takiej firmy, niż zapłacić za bilet lotniczy do polskiego konsulatu, który może być tysiąc albo i trzy tysiące mil dalej. Opłata za to jest niższa niż za bilet. Nie powinniśmy więc wylać dziecka z kąpielą, ale jednocześnie musimy przypilnować, by wizy były przyznawane tylko tym, którzy na nie zasługują" - podkreślił.
Sikorski zaznaczył, że w niektórych branżach jest niedobór rąk do pracy. Podkreślił, że MSZ nie jest w stanie zweryfikować każdej firmy, która składa podanie o pracowników, zatem potrzebna jest też współpraca m.in. z urzędami wojewódzkimi.
"Tak samo wiemy, że polskie uczelnie konkurują o studentów z uczelniami z innych krajów. Ale trzeba sprawdzić, że to jest prawdziwy student, z prawdziwą maturą, który naprawdę chce studiować. A nie tylko ubiega się o wizę po to, by pojechać dalej" - wyjaśnił.
"Bo z jednej strony handlowano wizami (i to było rzeczywiście nie na aż tak wielką skalę), z drugiej strony nie modernizowano systemów informatycznych MSZ tak, by nie można było handlować miejscami w kolejkach, a z trzeciej, najważniejszej strony - urzędy wojewódzkie dawały prawa do pracy wszystkim, jak leci, gdy rządząca partia jednocześnie szczuła na migrantów. No, trzeba się na coś zdecydować" - podsumował.
Czytaj więcej:
Rada UE daje zielone światło dla cyfryzacji procedury wizowej
W 2024 r. w Polsce będzie pracować jeszcze więcej cudzoziemców