Dotyczy:

Ja byłem jeszcze w Polsce kiedy załatwiałem spotkanie. Dzwoniłem z polskiej komórki (zastrzeżonej), umówiłem się, podałem że przyjechałem "tydzień" temu, podałem adres pod którym będę mieszkał i wsio... I NIN był załatwiony. Anajśmieszniejsze jest to że "urzędnik w podeszłym wieku" nawet na mnie nie spojrzał, nawet nie kuknął w paszport, nic! Wpisywał co mu podawałem i o co pytał. Tak więc jak ktoś ma fuksa to wyśle jakiegoś kumpla co za niego załatwi wsio.