Mewy wrogiem publicznym nr 1 w Zjednoczonym Królestwie

Największymi ofiarami ogromnych mew w Wielkiej Brytanii są starsze osoby, dzieci i czworonogi. Ptaki nie dość, że z lubością kradną wszystko, co nadaje się do jedzenia, to jeszcze pozwalają sobie na rozbój – informuje telewizja ITV.

Od lat mewy kojarzą się z miłym wypoczynkiem i wakacjami nad morzem. Nikogo nie dziwiło, a nawet wprawiało w dobry nastrój, kiedy te nadmorskie ptaki pozwalały sobie na wzięcie frytki, loda czy ciastka. Zachowanie ptaków zrobiło się jednak na tyle natrętne, że zamiast uśmiechu, na twarzach mieszkańców Wielkiej Brytanii maluje się strach.

"Nic dziwnego" – stwierdza dziennik „The Guardian”. " Na Wyspach zdarza się coraz więcej przypadków ataków mew. Gazeta przytacza historię starszej Angielki z Kornwalii. 66-letnia kobieta trafiła do szpitala po tym, jak mewa wbiła dziób w jej głowę. W innej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Anglii ptak udziobał czteroletniemu chłopcu palec" - podaje gazeta.

Mieszkańcy Wysp są przestraszeni i poirytowani zachowaniem ptaków. Jeden z mieszkańców Bristolu zadzwonił nawet pod policyjny numer alarmowy – 999. Zgłosił kradzież hamburgera, którego kupił w jednym z punktów McDonalds'a. Złodziejką okazała się mewa.

Władze lokalne zastanawiają się, jak zapobiec atakom tych ptaków. Ornitolodzy radzą zaprzestania dokarmiania mew. Ale czy to pomoże? – zastanawiają się mieszkańcy Brighton. W wielu miejscowościach na nic zdały się bowiem kolczaste zabezpieczenia, siatki i zapory na oknach. Mewy zawsze znajdowały wyjście z sytuacji – podkreśla BBC.