Wypadek z udziałem Polaków. Studentka odpowie za śmierć 4 koleżanek
Do tragedii doszło w styczniu 2015 roku, gdy samochód ze studentkami wracającymi z lodowiska zderzył się z VW Transporterem. Cztery mieszkanki Athy i Carlow, w wieku 19 i 20 lat, zginęły na miejscu. Przeżyła tylko 23-letnia Dayna Kearney, która prowadziła VW Polo. Kobieta była ciężko ranna. Teraz odpowiada przed Sądem Okręgowym w Kildare za spowodowanie śmierci w wyniku nieostrożnej jazdy.
Kearney, z Crossneen w hrabstwie Carlow, nie przyznaje się do winy.
Jak zeznał oskarżyciel, do wypadku doszło o godzinie 21:45, na oddanej niedawno do użytku drodze. Samochód jechał z dozwoloną prędkością. W pewnym momencie zjechał na przeciwny pas i zderzył się od strony pasażera z vanem kierowanym przez Polaka. Prokurator zwrócił uwagę, iż mimo że samochód kobiety był sprawny, to niektóre z kół były niedopompowane i to w połączeniu z obciążeniem wozu doprowadziło do wypadku.
Zeznania złożył także kierowca autobusu Bus Eireann, który został na drodze zatrzymany przez dwóch Polaków.
"Byli dosłownie w histerii. Łamanym angielskim wołali, by pomóc dziewczynom" – relacjonuje Independent.ie.
Obaj mężczyźni odnieśli obrażenia, a samochód stanął w ogniu. Jak zeznał sierżant Donal O'Sullivan, stan Kearney były tak poważny, że przez 4 miesiące nie była w stanie złożyć zeznań.
Według portalu, kobieta kupiła auto w 2014 roku.
"Twierdzi, że myślała, iż posiada ono ważne NCT, ale potem okazało się, że straciło ono ważność kilka miesięcy wcześniej. Kobieta miała tylko tymczasowe prawo jazdy i nie towarzyszył jej, jak tego wymaga prawo, kierowca z pełnymi uprawnieniami. Na aucie nie było także plakietek ze znakiem L. Pasażer vana zeznał, że auto poruszało się z prędkością około 70 km na godzinę i chwilę przed wypadkiem zarzucało nim na boki" – kontynuuje portal.
Postępowanie jest w toku.