Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wrócił do Polski, teraz wraca do UK. "Nie chcę być dziadem"

Wrócił do Polski, teraz wraca do UK. "Nie chcę być dziadem"
"Kilkanaście lat poza granicami Polski sprawiło, że zapomniałem o tym, jak działa ta dzika gospodarka" - ocenia swój pobyt w Polsce 40-latek. (Fot. Getty Images)
Portal Wirtualna Polska opisał historię Waldemara Wagnera, który po latach pobytu w Wielkiej Brytanii postanowił wrócić do kraju. Szybko jednak pożałował swojej decyzji, a jego przypadek wywołał nad Wisłą wiele komentarzy.

Jak donosi portal, mężczyzna wyjechał do Zjednoczonego Królestwa w 2004 roku. "Zależało mi na tym, żeby godnie zarabiać i udało się. W czasie, gdy w Polsce dostałbym 8-10 zł za godzinę, na Wyspach zarabiałem tyle samo, ale w funtach, czyli pięć razy tyle" - wspomina Waldemar Wagner.

"Mieszkałem w kilku miejscach w Wielkiej Brytanii. Są miejsca, gdzie nadal jest to opłacalne. Jeśli ktoś zarabia jako kierowca 2 tys. funtów miesięcznie, czyli 10 tys. zł i wyda na wynajem 800 funtów, to zostaje mu ponad 5 tys. zł. Kwota wolna od podatku to na Wyspach równowartość 53 tys. zł, a w Polsce zaledwie 3 tys. zł. Nie ma czego porównywać" - dodaje 40-latek.

Mężczyzna podjął swoją decyzję o powrocie do Polski pod koniec ubiegłego roku. Jego wieloletni pobyt w Wielkiej Brytanii sprawił, że biegle posługuje się językiem angielskim. Ma również dwa wyuczone zawody - kierowca ciężarówki i monter rurociągów-spawacz. Chcąc ułożyć sobie życie nad Wisłą, zaczął poszukiwania zajęcia zarobkowego - można przeczytać na portalu Wirtualna Polska.

Pierwszą pracę jako kierowca ciężarówki zaczął w styczniu. "Właściciel zaoferował mi 3,5 tys. zł, czyli 30 procent moich zarobków w Wielkiej Brytanii. Ale jestem u siebie, w Polsce, więc się zgodziłem" - wspomina Wagner. 

Mężczyzna transportował kontenery z terminala do magazynów. "Wszystko fajnie, tylko nikt mi nie powiedział, że tak naprawdę praca trwa 16 godzin dziennie, a pasy kierowcy w samochodzie są niesprawne. Właściwie w ogóle ich nie było. Po jednym dniu zrezygnowałem" – dodaje.

40-latek znalazł kolejne ogłoszenie. "To samo. Pasy kierowcy nie działają. Wynagrodzenie 3,5 tys. zł. Odpuściłem" – krótko przyznał. Chciał jednak zostać w Polsce, dlatego dalej szukał pracy, aż natrafił na ogłoszenie dla kierowcy ciężarówki.

"Pracodawca przedstawia mi warunki pracy – 5 tys. zł netto, transport kontenerów do Grudziądza. Instruuje mnie jak używać specjalnego przyrządu działającego jak magnes, by oszukać tachometr, który mierzy czas pracy kierowcy. Gdy widzi moje zdziwienie, przekonuje, że to normalna procedura i każdy tak robi" – wspomina Wagner. Polak przyjął pracę i podał wszystkie dane do umowy, ale nie zamierzał korzystać z "magnesu".

Mężczyzna miał pracować 12 godzin dziennie. Pierwszego dnia obowiązki zajęły mu prawie 16 godzin. Poinformował pracodawcę, że nie jest zainteresowany tak długim dniem pracy. Nie chciał też używać "magnesu". Zgodził się przyjść na jeszcze jeden dzień, by szef miał czas znaleźć innego pracownika.

"Na koniec drugiego dnia pracy zapytałem o umowę i o wysokość mojego wynagrodzenia za dwa dni. Szef obiecał mi 500 zł. Następnego dnia przełożony odmówił podpisania jakiejkolwiek umowy i wypłacenia pensji. Wysłałem mu wiadomość, że w związku z tym poinformuję Inspekcję Pracy oraz Inspekcję Transportu Drogowego" – relacjonuje Wagner.

Pracodawca zaproponował mu spotkanie. "Na parkingu przedsiębiorca mówi mi, że powinna mi się stać krzywda za moje wiadomości i jestem opi*****em, a on człowiekiem pracy. Znów obiecuje, że zapłaci za kilka dni. Pieniędzy jednak nie dostaję" – wspomina mężczyzna.

Kolejne próby odzyskania wynagrodzenia nie przynoszą skutku. W związku z tym Wagner zawiadomił o sprawie policję i inspekcję transportu drogowego. "Kilkanaście lat poza granicami Polski sprawiło, że zapomniałem o tym, jak działa ta dzika gospodarka. W Polsce ludzie sobie nie pomagają. Panuje straszne chamstwo. Tu nie ma życia, tylko przeogromny stres i ludzka zawiść. Połowa ogłoszeń o pracę to oszustwa. Nie podpisuje się żadnych umów o pracę, a jeśli już – to na najniższą możliwą pensję" – dodaje Waldemar Wagner na łamach Wirtualnej Polski.

40-latek nie zamierza już szukać pracy w Polsce. Znów wyjeżdża do Wielkiej Brytanii. "Tu panuje straszna patologia na rynku pracy. Jak ktoś ma - jak ja - 40 lat i myśli, by mieć jakąkolwiek emeryturę to w Polsce będzie na starość dziadem" – kończy mężczyzna.

    Kurs NBP z dnia 29.03.2024
    GBP 5.0300 złEUR 4.3009 złUSD 3.9886 złCHF 4.4250 zł

    Sport