Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wiktor Suworow: Niemal połowa personelu rosyjskich placówek to szpiedzy

Wiktor Suworow: Niemal połowa personelu rosyjskich placówek to szpiedzy
Znany rosyjski pisarz sam w przeszłości trudnił się pracą w wywiadzie wojskowym. Jego zdaniem, sytuacja na świecie nie odbiega dziś znacząco od tego, co zna z przeszłości. (Fot. Getty Images)
Nawet niemal połowa personelu rosyjskich placówek dyplomatycznych to szpiedzy i zapewne jest to więcej niż w jakimkolwiek innym kraju świata – ocenił Wiktor Suworow, mieszkający w Wielkiej Brytanii rosyjski pisarz, były oficer sowieckiego wywiadu wojskowego.
Reklama
Reklama

Jak wskazał ekspert, w rosyjskich placówkach dyplomatycznych są trzy grupy osób – prawdziwi dyplomaci, udający ich szpiedzy ze służby bezpieczeństwa, dawniej KGB, obecnie FSB, oraz szpiedzy z wywiadu wojskowego GRU. "Dla niemal połowy personelu dyplomatycznego Rosji głównym zajęciem nie jest dyplomacja, lecz szpiegostwo. Nie mogę z całą pewnością stwierdzić, jak to jest w innych krajach, ale z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że w rosyjskich ambasadach odsetek personelu, który faktycznie zajmuje się szpiegostwem, jest najwyższy na świecie" – wskazał Suworow.

Przypomniał, że sam w latach 70. pełnił służbę w sowieckim przedstawicielstwie przy europejskiej siedzibie ONZ w Genewie – gdzie prowadzone były wówczas bardzo istotne negocjacje w sprawie rozbrojenia nuklearnego – i połowę dyplomatów stanowili funkcjonariusze KGB i GRU.

Jak wyjaśnił, wykorzystywanie dyplomatów w podwójnej roli ma w Rosji długą tradycję, bo zaczęło to być powszechnie stosowane od momentu powstania Związku Sowieckiego. "Gdy komuniści przejęli władzę w 1917 r., Lew Trocki oznajmił, że rewolucja przetrwa tylko, jeśli się będzie rozszerzać na cały świat. Od tego momentu, jeśli tylko były jakieś stosunki dyplomatyczne, używano dyplomatów jako przykrywki do nielegalnej działalności" – wskazał Suworow.

Wyjaśnił, że nieco zmniejszyło się to po rozpadzie Związku Sowieckiego, za prezydentury Borysa Jelcyna, bo z jednej strony sam jego upadek był dla wszystkich szokiem i nikt nie wiedział co będzie dalej, a z drugiej – nowi ludzie, którzy doszli do władzy chcieli, by Rosja stała się takim samym krajem jak wszystkie inne. Przypomniał, że ostatni szef KGB Wadim Bakatin przekazał nawet Amerykanom, że w ich nowo wybudowanej ambasadzie w Moskwie została zainstalowana aparatura podsłuchowa, przez co Amerykanie ją zburzyli, ale ten okres szpiegowskiej odwilży był krótki. "Wkrótce potem KGB przejęło władzę, a jego reprezentant Władimir Putin zasiadł na Kremlu, więc czego można się spodziewać po takim kraju?" – oznajmił Suworow.

Zaznaczył on, że bardziej niebezpieczni od szpiegów, którzy pracują pod przykrywką działalności dyplomatycznej, ale mają wcześniej sowieckie, a obecnie rosyjskie paszporty, są ci nielegalni, głęboko zakamuflowani, którzy udają – nierzadko przez wiele lat – obywateli innych krajów. Przypomniał on postać Richarda Sorge, który przez kilkanaście lat – do śmierci w 1944 r. – pracował dla sowieckiego wywiadu udając niemieckiego dziennikarza.

Wiktor Suworow jest rosyjskim pisarzem, publicystą i autorem książek historycznych. W przeszłości służył w sowieckiej armii, a następnie w wywiadzie wojskowym GRU, ale w 1978 r. zbiegł do Wielkiej Brytanii, w której mieszka od tego czasu.

Czytaj więcej:

"Le Monde": Rosyjscy szpiedzy mieli bazę we francuskich Alpach

W UK dziennikarze z Chin "pracowali jako szpiedzy"

Niemcy: Szpieg pracował w biurze prasowym. Donosił egipskim służbom

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 28.03.2024
    GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama