W USA testy na koronawirusa bez wychodzenia z auta
Najpierw następuje weryfikacja danych. Lekarze w specjalnych żółtych fartuchach pytają o nie przez megafon. Nie otwierając okna samochodu należy pokazać dokument tożsamości oraz skierowanie od lekarza. Po kontroli pojazd kierowany jest do sterylnego namiotu. Tam szyba jest uchylana i odbywa pobranie wymazu. Na wyniki czeka się do pięciu dni.
Brak konieczności wychodzenia z samochodu powoduje, że taki sposób badania jest wyjątkowo bezpieczny, bo ryzyko zakażenia innych osób jest minimalne. Na teren punktu wstępu nie mają osoby postronne, co egzekwuje policja.
"To sytuacja lepsza niż w szpitalu, gdzie są procedury, inni ludzie, osoba potencjalnie chora może zakażać. Tutaj potencjalne zakażenie jest bardzo mało prawdopodobne" - tłumaczyła Melody Dickerson, szefowa pielęgniarek w Virginia Hospital.
Jednym z celów punktu badań drive-through jest odciążenie tego szpitala, gdzie pojawia się coraz więcej osób z podejrzeniem koronawirusa. Przeciążone są również numery alarmowe. "Odnotowaliśmy wzrost telefonów pod numer 911 w kwestii testów. Apeluję, jeśli nie jest to pilna sprawa, nie dzwońcie pod 911" - przekazał na konferencji prasowej w Arlington Aaron Miller z lokalnych władz.
Punktów drive-through jest w USA więcej, działają również w Wirginii. Pracujący w Arlington mają nadzieję, że ich doświadczenia przydadzą się przy tworzeniu kolejnych. Miller twierdzi, że władzom udało się stworzyć "skuteczny model".
W USA w szybkim tempie przybywa osób zakażonych koronawirusem. Obecnie ogólna liczba zakażonych sięgnęła 13 tys. Zmarło co najmniej 196 osób. Najgorsza sytuacja panuje w stanach Nowy Jork oraz Waszyngton. W Virginii odnotowano 96 przypadków Covid-19.
Czytaj więcej:
Londyn: NHS wprowadza mobilne testy na koronawirusa
Trump do Amerykanów: "Uspokójcie się, nie róbcie zapasów"
"Pandemia koronawirusa może potrwać nawet dwa lata"
USA: Departament Stanu zawiesza wydawanie wiz
Szefowa KE: Ponad 100 tys. Europejczyków utknęło za granicą