Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

W Hartlepool laburzyści bronią resztek "czerwonego muru"

W Hartlepool laburzyści bronią resztek "czerwonego muru"
W ostatnich dniach do Hartlepool przyjeżdżali zarówno Boris Johnson, jak i Keir Starmer (na zdj.). (Fot. Getty Images)
Dzisiejsze wybory uzupełniające do Izby Gmin w Hartlepool w północno-wschodniej Anglii stacja Sky News określiła jako najważniejsze tego typu głosowanie od 2008 r.; i wcale nie ma w tym przesady.
Reklama
Reklama

Hartlepool to jeden z tych okręgów, które do niedawna tworzyły "czerwony mur" w północnej i środkowej Anglii. To okręgi, w których Partia Pracy od dziesięcioleci wygrywała w każdych wyborach i nawet nie musiała szczególnie o to się starać. W Izbie Gmin Hartlepool reprezentowane jest przez laburzystowskich posłów nieprzerwanie od 1964 r.

Jednak w ostatnich wyborach, w grudniu 2019 r., "czerwony mur" nie został skruszony, lecz wręcz rozbity. Konserwatyści pod wodzą Borisa Johnsona przejęli wiele laburzystowskich bastionów, choć akurat Hartlepool pozostało jednym z nielicznych ich punktów oporu.

Od tego czasu nie było okazji do sprawdzenia, czy tamte wyniki były tylko chwilową aberracją, efektem nieokreślnego stanowiska Partii Pracy w kwestii Brexitu, radykalizmu jej ówczesnego lidera Jeremy'ego Corbyna, czy też jest to bardziej trwała zmiana politycznej geografii. Na dodatek, to pierwsze wybory, odkąd stery laburzystów przejął Keir Starmer - i, jak się do niedawna wydawało, sprowadził ich z powrotem na właściwe tory - a także pierwsze wybory po wybuchu epidemii koronawirusa i pierwsze po Brexicie.

Po Brexicie, za którym zresztą mieszkańcy Hartlepool opowiedzieli się zdecydowanie - 69,6 proc. głosujących za wystąpieniem z Unii Europejskiej było jednym z najwyższych odsetków w skali całego kraju.

Hartlepool przypomina inne poprzemysłowe miasta i miasteczka północnej Anglii, których mieszkańcy uznali, że szansą na poprawę ich losu jest wyjście z UE, a później uwierzyli w zapowiedzi Borisa Johnsona, że jego priorytetem będzie wyrównywanie poziomu rozwoju między północą i południem kraju.

Liczące 92 tys. mieszkańców miasto mogłoby być interesujące z kilku powodów - ma historię sięgającą VII wieku, fregatę HMS Trincomalee z 1817 r. będącą najstarszym brytyjskim okrętem wojennym znajdującym się na wodzie, jest miejscem śmierci pierwszych na brytyjskiej ziemi żołnierzy w czasie I wojny światowej. Jednak pod koniec lat 70. XX w., wraz z deindustrializacją zaczął się jego postępujący upadek. W szczytowym momencie w latach 80. bezrobocie w Hartlepool sięgało 30 proc. i było najwyższe w całym kraju. Wraz z nim pojawiły się inne problemy społeczne - ubóstwo, przestępczość, narkotyki.

Od tego czasu sytuacja w Hartepool, podobnie jak w całej Wielkiej Brytanii, znacząco się poprawiła, choć atmosfera marazmu i apatii jest nadal wyczuwalna. Na Church Street, jednej z głównych ulic w centrum miasta - wymienianej wśród lokalnych atrakcji - czynne były wczoraj jedynie dwa zakłady fryzjerskie. Inne lokale były albo do wynajęcia, albo zamknięte i wcale nie wyglądało na to, by zamknięte były tymczasowo, z powodu epidemii. I wcale nie z powodu epidemii we wtorkowy niezbyt późny wieczór centrum miasta wyglądało na zupełnie opustoszałe.

Atmosfera marazmu i apatii dotyczy także dzisiejszych wyborów, mimo że z ich powodu w ostatnich dniach do Hartlepool przyjeżdżali zarówno Boris Johnson, jak i Keir Starmer. Wśród kilkunastu osób zapytanych o wybory i związane z nimi oczekiwania, najczęściej - i wyraźnie częściej niż przy podobnych takich wydarzeniach w innych miejscach - padały odpowiedzi w stylu: "nie będę głosował, to nic nie zmieni", "wszyscy politycy są tacy sami", "nie bardzo się tym interesuję". Jeden z niegłosujących rozmówców, Kevin, przyznał jednak, że z tym, co mówi Boris Johnson o wyrównywaniu szans i inwestycjach na północy Anglii, wiąże pewne nadzieje, a poza tym, w kwestii epidemii "robi dobrą robotę".

"Przez lata ludzie nawet nie patrzyli na programy poszczególnych partii. Głosowali na laburzystów, bo tak głosowali ich rodzice, rodzice ich rodziców, było to naturalne, że się głosuje tylko na Partię Pracy" - przyznał Gavin, który jechał odebrać wnuczkę z przedszkola. Nie chciał ujawnić, na kogo będzie głosował, ale uznanie, z jakim wspomniał komandora Johna Keransa, który w latach 1959-64 był jedynym po II wojnie światowej konserwatywnym posłem z Hartlepool, a także pozytywne zdanie na temat zapowiedzianej przez Johnsona strefy wolnocłowej w Hartlepool i Middlesbrough, sugerują, że może to nie być kandydat Partii Pracy.

Na Paula Williamsa, kandydata laburzystów, zamierza natomiast głosować Tom, student miejscowej The Northern School of Art, ale jak sam przyznaje, bez szczególnego entuzjazmu. "Nie podoba mi się Keir Starmer, ale i tak jest lepszy niż Boris Johnson. Uważam, że z Jeremym Corbynem byłaby znacznie większa szansa na wygraną. Tak w ogóle najchętniej zagłosowałbym na Zielonych, ale to byłby zmarnowany głos" - ocenił.

Z kandydatem laburzystów ich potencjalni wyborcy w ogóle mają pewien problem. Williams, który między 2017 a 2019 r. był posłem z reprezentującym pobliski okręg Stockton South, przed Brexitem głośno opowiadał się za przeprowadzeniem ponownego referendum w tej sprawie. Zatem wystawienie go w okręgu, w którym wyjście z UE poparło prawie 70 proc. głosujących, wydaje się co najmniej śmiałym posunięciem.

Wydaje się także posunięciem chybionym. Według opublikowanego we wtorek sondażu, na kandydatkę konserwatystów Jill Mortimer zamierzało głosować 50 proc. pytanych, na Williamsa - 33 proc. Byłby to najgorszy wynik laburzystów w ich bastionie od 1945 r. i dowód, że "czerwony mur" już nie istnieje i nie będzie go łatwo odbudować.

Czytaj więcej:

Wybory 2021: Dziś ostatni dzień rejestracji na majowe wybory

Ekspert: Irlandii Północnej grozi kolejny kryzys polityczny

Sondaż: Mimo kontrowersji wokół Johnsona rośnie przewaga konserwatystów

Sondaże: SNP wygra wybory w Szkocji, ale nie wiadomo, czy uzyska większość

Ostatni dzień kampanii przed kluczowymi wyborami w Anglii, Szkocji i Walii

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 23.04.2024
    GBP 5.0238 złEUR 4.3335 złUSD 4.0610 złCHF 4.4535 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama