W 2020 roku londyńczycy do pracy szybciej dobiegną niż dojadą samochodem
Niemal każdy, kto mieszka w Londynie, narzeka na czas przeznaczany na dojazdy do pracy. Tylko nieliczni mieszkają blisko miejsca pracy. Z roku na rok czas spędzany przez mieszkańców miasta w autobusach i pociągach może się wydłużać z powodu coraz większych korków.
Już teraz wiele osób decyduje się na spacer do pracy, a niektórzy nawet na bieg. Dziennik "The Times” podaje przykład jednej z pracownic BBC – Gill Bland, która z powodu wycokich cen wynajmu przeprowadziła się z mężem z dala od centrum Londynu i zaczęła biegać do pracy.
Z miejsca, w którym zamieszkała, do siedziby BBC w centrum dojeżdża godzinę i płaci za to 49 funtów tygodniowo. "Zamiast narzekać na codzienne obowiązki, postanowiła biegać, eliminując swoje rachunki za podróż – i redukując czas. Bo zdarza się, że dociera do centrali szybciej niż gdyby jechała metrem” – przekazuje "The Times”.
"Obecnie w Aberdeen i Belfaście szybciej jest biec do pracy niż jechać. A w ciągu dwóch lat to samo czeka Londyn" - wynika z danych sewisu Strava.
Obecnie średnia prędkość jazdy w Londynie wynosi 7,7 mil na godzinę (11,265km/h), ale dane Transport for London (TfL) pokazują, że w ostatnich sześciu latach odnotowano stały spadek prędkości, jaka moga rozwinąć samochody czy autobusy.
W 2020 r. biegający, tak jak teraz, będą mogli osiągnąć średnią prędkość 6,7 mil na godzinę (10,786 km/h), a kierowcy w stolicy będą jeździć znacznie wolniej z powodu zwiększających się korków.