Vonn: I will miss the games
Tak emocjonalnie Vonn dawno nie reagowała. W trakcie wywiadów nie była w stanie powstrzymać łez. Przed kamerami mówiła o zmarłym niedawno dziadku, dla którego wywalczyła ten medal, o pożegnaniu z igrzyskami, choć przed nią jeszcze jeden start, a także o ośmiu latach oczekiwania na olimpijskie podium.
"Wiem, że wszyscy oczekiwali złota, ale ja jestem bardzo szczęśliwa. Mam medal, a o tym najbardziej na świecie marzyłam" - podkreślała.
To dla niej swoisty happy end. Gdy osiem lat temu w Vanocuver zdobyła swój pierwszy olimpijski medal, wydawało się, że jej kariera nabierze tempa. Potem jednak zdarzyła się seria kontuzji. Na tyle poważnych, że przeszła kilka operacji, a ostatnie igrzyska w Soczi obejrzała na kanapie w domu w Stanach Zjednoczonych. Wtedy ocierała łzy i sobie obiecała, że wróci jeszcze silniejsza. To nie była jednak łatwa walka. Kolejne urazy sprawiały, że czasami kilka miesięcy nie stawała na nartach. Zaciskała zęby i wracała.
Vonn nie ukrywa, że to prawdopodobnie jej ostatnie igrzyska. Cztery lata w takim sporcie jak narciarstwo alpejskie to długi okres, o czym ona sama się dotkliwie przekonała. Nie ma jednak zamiaru na razie żegnać się z Pucharem Świata. Jej celem jest ustanowienie rekordu w liczbie zwycięstw w zawodach tego cyklu. Na razie pod tym względem najlepszy jest Ingemar Stenmark - 86.
"Za cztery lata będę mieć 37 lat. Wiem, że to jest moje pożegnanie z igrzyskami. Będę za nimi strasznie tęsknić i chyba dlatego podchodzę do tego tak bardzo emocjonalnie" - przyznała Amerykanka, która w czwartek wystąpi jeszcze w kombinacji.
Nieoczekiwanie w zjeździe triumfowała Włoszka Sofia Goggia, a srebro wywalczyła Norweżka Ragnhild Mowinckel. Igrzyska zakończą się w niedzielę.