Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Dlaczego Doda zgodziła się na upokarzające badania?

Dlaczego Doda zgodziła się na upokarzające badania?
Na Instagramie Dody można śledzić najnowsze informacje z jej życia... (Fot. Instagram/@dodaqueen)
Dorota 'Doda' Rabczewska od lat jest zaliczana do najbardziej zmysłowych wokalistek w Polsce. Od lat pod jej adresem są też wysuwane zarzuty, że swoją urodę zawdzięcza operacjom plastycznym. By raz na zawsze zadać kłam tym spekulacjom, oddała się w ręce biegłych sądowych. I udowodniła, że to ona ma rację.
Reklama
Reklama

Piosenkarka i producentka filmowa w swoim poście na Instagramie z triumfem oświadczyła, że wygrała ciągnący się latami proces o naruszenie dóbr osobistych. "W 2013 roku doktor Andrzej Sankowski dowodził, m.in. w programie Na językach, że wielokrotnie poprawiałam urodę. Posiłkując się moim zdjęciem i markerem, pokazywał przed milionami widzów, w których miejscach konkretnie ingerował chirurg plastyk w moją twarz. Wszystko to było kłamstwem i rozpoczęło lawinę obrzydliwych komentarzy pod moimi zdjęciami czy artykułami, która uderzała we mnie do DZIŚ" - napisała na wstępie postu.

W dalszej części wyjaśniła, jak udowodniła swoją "niewinność". Okazuje się, że na własne życzenie oddała się w ręce wskazanych przez sąd biegłych medyków, którzy dokładnie zbadali każdy zakątek jej twarzoczaszki – w poszukiwaniu blizn za uszami, we włosach, a także w nosie i na podniebieniu. Zgodziła się również na prześwietlenia. Badania te nie wykazały ingerencji chirurgicznych. Celebrytka postawiła więc na swoim, ale też stwierdziła gorzko. "Czułam się jak zwierzę. To straszne, że osoba popularna musi walczyć w ten sposób o prawdę, ale było to najlepsze wyjście (…)".

Dodała, że na upokorzenie to zdecydowała się także dlatego, by pomóc fankom, które robią sobie krzywdę, bo chcą wyglądać jak ona. "Wiem, że wiele kobiet przychodzi z moim zdjęciem twarzy do lekarzy, chcąc poddać się tym samym operacjom, którym niby ja się poddałam. Teraz już będą wiedzieć, że będą to wyrzucone pieniądze w błoto, bo takowych nie było. I mam nadzieje, że nie dadzą się zwieść żadnym specjalistom, bo jak widać i oni kłamią, a efekty mogą być różne i niestety nieodwracalne".

Na koniec Rabczewska oznajmiła, że "sąd apelacyjny zobowiązał pozwanego do przeproszenia jej i zapłacenia 50 tys. zł zadośćuczynienia". Pierwszy wyrok na jej korzyść zapadł już w 2019 roku (został wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie). Wspomniany wyżej Andrzej Sankowski, zwany "chirurgiem gwiazd", miał zapłacić piosenkarce 25 tys. zł. Zamiast tego udzielił wywiadu, w którym dodatkowo zakwestionował jej talent. Ona – według tego, co teraz napisała - zgłosiła apelację od wyroku, w wyniku której kwota zadośćuczynienia wzrosła do 50 tys. zł.

Wspomniany program prowadziła wówczas na antenie TVN Agnieszka Woźniak-Starak (wtedy jeszcze Szulim). 

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama