Trump: Wybory zostały skradzione i były "zbrodnią stulecia"
"Wygraliśmy te wybory z ogromną przewagą. Ja to wiem, wy to wiecie i fake news media też to wiedzą" - podkreślał wczoraj Trump przed wielotysięcznym tłumem zgromadzonym w Wellington w stanie Ohio. Jak dodał, uważa przegrane przez siebie wybory za "zbrodnię stulecia" i "hańbę". "Ze względu na "wszystkie złe rzeczy, które później się stały...ludzie giną na granicy" - dodał.
Trump zapowiedział, że "nigdy nie porzuci walki o prawdę" na temat wyborów, bo bez tego Republikanie nie będą mogli wygrać. "W 2024 r. być może nie będziemy mieli już w ogóle kraju" - ciągnął Trump.
Przez kilkadziesiąt minut wymieniał rzekome przypadki fałszerstw wyborczych, powołując się m.in. na rzekome ustalenia Mike'a Lindella, szefa firmy produkującej poduszki MyPillow. Lindell, wobec którego toczą się pozwy o zniesławienie dwóch firm produkujących maszyny i oprogramowania do głosowania, jest obecnie czołowym głosicielem teorii spiskowej na temat wyborów. Twierdził też, że Trump zostanie jeszcze w tym roku przywrócony na urząd prezydenta.
Trump ocenił, że 5 miesięcy po objęciu rządów, administracja Bidena jest "totalną i kompletną katastrofą". "Przestępczość szybuje w górę, nielegalni imigranci zalewają nasze granice, szkoły są lewicowymi obozami indoktrynacji Chiny, Rosja i Iran upokarzają nas. Biden niszczy nasz kraj na naszych oczach" - przekonywał były prezydent.
Poza kwestią rzekomo sfałszowanych wyborów, Trump najwięcej uwagi poświęcił kwestii imigracji i największego od lat przypływu osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę. Oskarżał Bidena o "rozmontowanie obrony naszej pięknej granicy" i "oddanie suwerenności", oraz wpuszczanie do kraju "morderców i dilerów narkotykowych".
"Inne kraje otwierają swoje więzienia, wysyłając ludzi na naszą granicę, bo tam nawet nikt ich nie sprawdza" - zarzucał były prezydent. Cytując znany z poprzednich wieców wiersz "Wąż", porównał imigrantów do węża, który ugryzł kobietę, gdy ta przyjęła go do domu.
Trump zarzucał nowej administracji, że daje się upokarzać państwom, które ponownie śmieją się z USA. Podkreślał, że za jego rządów Ameryka była "szanowana", a on sam miał "świetne relacje" z Władimirem Putinem, Xi Jinpingiem i Kim Dzong Unem, który podczas jego rządów "mówił o nas piękne rzeczy", lecz po zmianie rządów w USA już tego nie robi.
Wiec w Wellington był pierwszym kampanijnym wystąpieniem Trumpa po opuszczeniu Białego Domu w styczniu.
Czytaj więcej:
USA: Ruszyła oficjalna strona Donalda Trumpa, który chce pozostać w kontakcie z wyborcami
USA: Dla 53 proc. wyborców Republikanów "prawdziwym prezydentem" jest Trump
Facebook zabrania Trumpowi dostępu do swojej platformy na dwa lata
Joe Biden ma problemy z pamięcią? Prezydent USA wezwany do poddania się testom
Trump "chciał umieścić zakażonych Amerykanów na kwarantannie w Guantanamo"