Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Tokio 2020: Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek w finale rzutu młotem

Tokio 2020: Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek w finale rzutu młotem
Polacy już w środę powalczą o medale. (Fot. Getty Images)
Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek wystąpią w środowym finale rzutu młotem igrzysk olimpijskich w Tokio. Obaj Polacy są kandydatami do medalu, choć drugi z nich już w eliminacjach zapewnił kibicom dodatkowe nerwy.
Reklama
Reklama

Nowicki to brązowy medalista igrzysk sprzed pięciu lat. Znany jest ze stoickiego spokoju i opanowania. To właśnie pokazał w dzisiejszych eliminacjach. Podopieczny Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej tym razem także świetnie poradził sobie ze stresem i pokazał rywalom, że jest w znakomitej dyspozycji.

W pierwszym podejściu rzucił młotem 79,78, spakował plecak i wrócił do wioski olimpijskiej. Jego wynik był najlepszym w kwalifikacjach. By bezpośrednio awansować do finału, trzeba było rzucić 77,50 m. W innej sytuacji trzeba znaleźć się w czołowej "12" eliminacji.

"Zrobiłem, co do mnie należało. Podszedłem do tego jak na treningu. Pierwszy rzut miał być na zaliczenie, ale koło jest bardzo szybkie, można osiągać tu bardzo dobre wyniki" - ocenił Nowicki.

Wcześniej o finał walczył Fajdek. Czterokrotny mistrz świata rzucił 76,46 m i zajął piąte miejsce w grupie A kwalifikacji, w sumie był dziewiąty. Musiał - nie bez nerwów - poczekać, co zrobią rywale, ale ostatecznie udało mu się awansować do pierwszego w karierze olimpijskiego finału. "Demony wróciły. Nogi miałem odcięte, ale ten wynik powinien dać awans" - wyznał tuż po eliminacjach.

Fajdek po raz trzeci na igrzyska jechał jako kandydat do medalu, a po raz drugi jako faworyt. Dotychczas za każdym razem odpadał w eliminacjach.

W 2012 roku w Londynie debiutował w olimpijskiej rywalizacji. Pod okiem Czesława Cybulskiego zaliczył trzy nieudane rzuty. Wówczas jednak mówiono, że jest młody - 23 lata, że to dobra nauka na przyszłość. Dodatkowo skarżył się na ból nogi.

Cztery lata później w Rio był już dominatorem. Wcześniej zmienił szkoleniowca, wrócił do swojej pierwszej trenerki Jolanty Kumor. Do Brazylii poleciał jako dwukrotny mistrz świata, w sezonie 2016 nie przegrał ani jednego konkursu, a mimo wszystko nie przebrnął kwalifikacji. Ze stadionu schodził ze łzami w oczach i mówił, że nie wie, co się stało. Przyczyny szukał w porannej porze, upale. Eksperci twierdzili, że nie poradził sobie z presją.

Tym razem miało być inaczej. W końcu "do trzech razy sztuka". Fajdek jednak po raz kolejny zafundował kibicom spore emocje i oczekiwanie na to, co zrobią rywale. W pierwszej próbie miał 74,28, drugą spalił, a w trzeciej zmierzono mu 76,46.

Po trzecim podejściu kamery pokazały siedzącego na trybunach mistrza olimpijskiego z Sydney (2000) Szymona Ziółkowskiego, który obecnie jest trenerem Fajdka. Były poseł wyraźnie odetchnął, wierząc, iż osiągnięty przez jego zawodnika wynik da mu finał.

Walka o medale zaplanowana jest na środę. 

Czytaj więcej:

Polskie wioślarki ze srebrnym medalem w Tokio!

Tokio 2020: Polska sztafeta mieszana 4x400 m zdobyła złoty medal

Tokio 2020: Polscy siatkarze rozbili Kanadę!

Tokio 2020: Polska sztafeta mieszana odebrała złote medale

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 18.04.2024
    GBP 5.0589 złEUR 4.3309 złUSD 4.0559 złCHF 4.4637 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama