Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"The Telegraph": Zbyt duża liczba imigrantów z UE w UK. Jaki jest ich wpływ na kraj?

"The Telegraph": Zbyt duża liczba imigrantów z UE w UK. Jaki jest ich wpływ na kraj?
Brytyjskie media nie zaprzeczają, że imigranci z UE wypełniają luki w zatrudnieniu wszędzie tam, gdzie Brytyjczycy nie są zainteresowani pracą, np. na farmach. (Fot. Getty Images)
Ekonomiczny wpływ naszego błędnego obliczenia skali migracji w Europie dopiero staje się widoczny - ostrzega dziennik 'The Telegraph'. Wskazuje, że o status osoby osiedlonej aplikowało ponad 6 mln obywateli UE. To znacznie więcej niż szacunki Home Office, które wskazywały na liczbę od 3,5 do 4,1 mln. 
Reklama
Reklama

Dziennik zaczyna swój artykuł od przytoczenia wypowiedzi Richarda Austina, radnego z Bostonu w Lincolnshire. Miasto to stało się magnesem na imigrantów z Europy Wschodniej, którzy obecnie stanowią aż jedną trzecią populacji. Zmiany demograficzne doprowadziły do wielu trudności.

"Rozpaczliwie potrzebujemy lepszej infrastruktury. Są straszne korki. Potrzebujemy nowych dróg. Od lat wzywamy do budowy obwodnicy. Nie mamy nawet wystarczającej liczby lekarzy" - alarmuje na łamach "The Telegraph".

Fakt, że do Bostonu w Lincolnshire przybyło tak wielu imigrantów z Europy Wschodniej, związany był z trudnościami branży produkcyjnej w znalezieniu siły roboczej. Szefowie wielu zakładów potrzebowali większej liczby pracowników, co pozwoliło im zmaksymalizować produkcję.

"Dzięki temu obszar ten nadal dobrze prosperował pod względem takich obszarów jak rolnictwo, ogrodnictwo czy produkacja żywności" - ocenił Simon Beardsley z Izby Handlowej w Lincolnshire. Zauważył on ponadto, że ​​imigranci najczęściej podejmują się bardzo ciężkich fizycznie prac za niewielkie - jak na brytyjskie standardy - wynagrodzenie. "W ich krajach ojczystych uchodzi ono jednak za przyzwoite" - dodał. 

Sytuacja w Bostonie to zaledwie jeden z wielu podobnych przykładów na to, że rząd Wielkiej Brytanii zaniżał liczbę imigrantów z UE w kraju. O status osoby osiedlonej aplikowało aż 6 mln osób, podczas gdy oficjalne szacunki oceniały, iż będzie ich od 3,5 do 4,1 mln.

Poprzednie dane dotyczące imigracji opierały się jednak na innej metodzie liczenia, nazywanej Long Term International Migration (LTIM). Opierała się ona na ankietach pasażerów przyjeżdżających i wyjeżdżających z Wielkiej Brytanii.

Nowa technika, nazywana Rapid, opiera się na rzeczywistych danych podatkowych i tych związanych z pobieraniem benefitów. Wynika z niej, że w ciągu ostatniej dekady liczba obywateli UE na Wyspach była nawet dwukrotnie wyższa od oficjalnych szacunków. To z kolei - jak zauważa "The Telegraph" - oznacza, że usługi publiczne operowały w oparciu o nierealistyczne dane i oczekiwania.

Krajowe Biuro Statystyczne (ONS) uważa obecnie, że liczbę unijnych imigrantów w ciągu 9 lat do 2020 r. włącznie "zaniżano o ok. 90 tys. osób rocznie". Jednocześnie statystycy wyrażają opinię, iż w tym samym czasie zawyżano dane o imigrantach spoza UE, których w rzeczywistości było znacznie mniej.

"The Telegraph" wskazuje, że wpływy błędnej kalkulacji dopiero teraz będą się ujawniać.  Dziennik podkreśla, że Wielka Brytania, jako cały kraj, odniosła wiele korzyści z napływu unijnych imigrantów. Wymienia się tu m.in. zaspokojenie potrzeb na rynku pracy w sektorach, które nie przyciągają brytyjskich kandydatów. Mowa choćby o hotelarstwie, przetwórstwie żywności czy opiece nad osobami starszymi.

Tony Wilson z organu Institute for Employment Studies podkreśla, że obecnie "nie ma zbyt wielu dowodów, które potwierdzają, iż imigranci zaniżali wynagrodzenia lub doprowadzali do wyższego bezrobocia". Dodaje przy tym, iż "w większości miejsc pracy w ciągu ostatniej dekady znacznie wzrosły płace".

Również Madeleine Sumption z Uniwersytetu Oksfordzkiego potwierdza, że "ogólny wpływ imigrantów na gospodarkę jest pozytywny". "Rynek pracy jest dynamiczny. Pracodawcy tworzą nowe miejsca pracy, jeśli są ludzie gotowi do ich podjęcia" - tłumaczy.

Napływ imigrantów zmienił również strukturę niektórych części gospodarki. "The Telegraph" jako przykład podaje przemysł związany ze zbiorami owoców, który za sprawą unijnych obywateli znacznie się rozrósł.

Problem, który wynika z tak dużej liczby obywateli UE, jest znacznie bardziej złożony i - jak podkreślają eksperci - nie da się go "zmierzyć" patrząc na cały kraj, a jedynie skupiając się na lokalnych ośrodkach miejskich. W największych kłopotach są te obszary, w któych odsetek "niedoliczonych" imigrantów z UE jest największy.

Zwrócono uwagę, że "setki tysięcy więcej imigrantów z UE nie obciążą usług na poziomie krajowym" - obciążą je natomiast na poziomie lokalnym, które nie są w stanie nadążyć za popytem.

Jako przykład podano wspomniany na początku Boston. Już teraz - według radnych miasta - w mieście brakuje 10 tys. domów, aby zaspokoić potrzeby mieszkalne nowych członków społeczności. Podobnie sytuacja dotyczy usług takich jak służba zdrowia czy edukacja.

Alex Baylis z instytutu King’s Fund twierdzi, że "szpitale zazwyczaj sobie radzą, ale lekarzy rodzinnych może zaskoczyć gwałtowny wzrost popytu". "Jeśli duża liczba osób w okolicy nagle chce zarejestrować się u lekarza rodzinnego, może to spowodować trudności" – tłumaczy. "W takich miejscach najsilniej odczuwa się wpływ niedoszacowania potrzeb w stosunku do popytu" - wskazuje.

Prof. Martin Marshall z Royal College of GP zauważa, że "problematycznej sytuacji ​​towarzyszy starzenie się populacji". "Od 2015 roku zaobserwowaliśmy, że liczba w pełni wykwalifikowanych lekarzy pierwszego kontaktu w pełnym wymiarze godzin spadła o ponad tysiąc, podczas gdy populacja Anglii wzrosła o ponad 2 miliony" - ostrzega.

"Po prostu nie mamy wystarczającej liczby lekarzy rodzinnych i innych członków zespołu przychodni, aby zapewnić opiekę, której potrzebuje nasza rosnąca liczba pacjentów" - dodaje ekspert.

Z drugiej strony - jak podkreśla "The Telegraph" - migranci z UE są "cennymi pracownikami domów opieki", co przy starzejącej się populacji pomogło w uniknięciu wielu problemów. Dziennik przytacza jednocześnie dane wskazujące, iż 13 proc. wszystkich pielęgniarek i 30 proc. wszystkich lekarzy uzyskało kwalifikacje poza Wielką Brytanią. W Londynie aż 40 proc. pracowników domów opieki identyfikuje się z kolei jako "nie-Brytyjczycy". 

"Jesteśmy naprawdę zależni od ludzi, których rekrutujemy z zagranicy" - ocenia dziennik.

Niedawno w niektórych obszarach odnotowano jednak spadek liczby migrantów - m.in. z powodu pandemii Covid-19. Usługi, które przystosowały się już do większej liczby osób, m.in. szkoły, donoszą obecnie o spadającej liczbie uczniów, a tym samym mniejszych funduszach.

"Widzieliśmy, jak niektóre szkoły w obszarach takich jak Londyn zgłaszają spadek oczekiwanej liczby uczniów z powodu mniejszej liczby migrantów z UE po Brexicie i rodzin wyprowadzających się ze stolicy z powodu lockdownów" - tłumaczy Emily Hunt z Education Policy Institute. "Może to stanowić zagrożenie dla stabilności budżetów szkół, ponieważ ich plany wydatków były oparte na wyższych wskaźnikach otrzymanych środków z powodu większej liczby uczniów" - dodaje.

Spadek niepokoi również przedsiębiorstwa. Rob Hollyman z grupy Young’s Transport twierdzi, że rząd nie docenił uzależnienia branży transportowej od zagranicznych kierowców, co sprawia, że ​​firmy mają problemy z dostarczeniem towarów tam, gdzie są teraz potrzebne.

"Nie sądzę, aby rząd był świadomy tego, jak kluczowi dla naszej gospodarki są kierowcy z krajów bloku wschodniego" - tłumaczy ekspert, który zatrudnia ponad 100 kierowców. Dodaje, że w całym sektorze brakuje nawet 100 tys. kierowców, co wywindowało wynagrodzenie w tej branży do rekordowych poziomów. To z kolei może przełożyć się na wyższe ceny w sklepach.

Jonathan Thomas z Social Market Foundation uważa, że sytuację uratować mogą jedynie imigranci spoza UE. Podkreśla, że po Brexicie Wielka Brytania "pozostaje atrakcyjnym miejscem docelowym". 

"Jeśli ktoś szuka kraju, w którym gospodarka zaczyna znów się odradzać i ma możliwość zaszczepienia się, Wielka Brytania wydaje się być dobrym miejscem. Istnieją dowody, że migracja znów rośnie" - dodaje.

"The Telegraph" zacytował na końcu rzecznika prasowego Home Office. Tłumaczy on, że "nowy system imigracyjny jest prosty i skuteczny" i został skonstruowany tak, aby ściągać do Wielkiej Brytanii osoby z najbardziej potrzebnymi umiejętnościami. Dziennik podsumowuje, że ma nadzieję, iż tym razem "liczby Home Office będą się zgadzać".

Czytaj więcej:

Czy 6 mln aplikacji o settled status oznacza, że w UK żyje 6 mln imigrantów z UE?

UK: Dobowy rekord liczby nielegalnych imigrantów, którzy przedostali się do kraju

UK: Infolinia dla obywateli UE kosztuje aż 69 pensów za minutę

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama