Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"The Guardian": Turyści z UE muszą zostawiać odciski palców na brytyjskiej granicy

"The Guardian": Turyści z UE muszą zostawiać odciski palców na brytyjskiej granicy
Wielka Brytania zaostrzyła swoje prawo imigracyjne, a kolejne osoby przekraczające granicę donoszą o problemach. (Fot. Getty Images)
Obywatele UE przybywający na Wyspy w celach turystycznych donoszą, że funkcjonariusze Border Force pobierają od nich odciski palców. 'Traktują nas jak przestępców' - alarmują.
Reklama
Reklama

Dziennik "The Guradian" donosi o serii problemów, z jakimi zmagają się obecnie obywatele UE próbujący przekroczyć brytyjską granicę. Wielu z nich ma pobierane odciski palców i jest przesłuchiwanych, a niektórym nawet zarzuca się kłamstwo.

Dziennik przytoczył historię 51-letniego Włocha o imieniu Sergio D'Alberti, który pracował w branży hotelowej, ale niedawno - z powodu koronawirusa - stracił pracę. Urzędnicy Border Force doszli do wniosku, że Włoch potencjalnie mógłby wykorzystać system świadczeń społecznych na Wyspach i przesłuchiwali go przez 7 godzin.

Problemem urzędników był fakt, że mężczyzna nie miał biletu powrotnego i był bezrobotny. Posiadane przez niego fundusze w kwocie 4 500 euro uznano z kolei za "niewystarczające na pokrycie kosztów pobytu". Ostatecznie odmówiono mu przekroczenia granicy.

51-latek tłumaczył, że planował wycieczkę po kraju, którą chciał zakończyć w irlandzkim Kerry, gdzie mieszka jego żona, ale teraz będzie musiał zmienić swoje plany.

"To było straszne. Jestem załamany sposobem, w jaki mnie potraktowano. Nigdy w życiu tak mnie nie upokorzono. Już nigdy nie przyjadę do Wielkiej Brytanii. Dla mnie ten kraj nie istnieje. Nie ma go w moim słowniku. Za Calais jest tylko biegun północny" - przekazał sfrustrowany Włoch, cytowany przez "The Guardian".

Podobny problem miała niedawno także obywatelka Danii o imieniu Angelina, która chciała udać się z chłopakiem na Wyspy, aby odwiedzić jego rodzinę na 3 tygodnie. W Calais usłyszała od brytyjskich graniczników, że jeśli dobrowolnie zrezygnuje z wjazdu, nie będzie to nigdzie odnotowane. Zrezygnowała i w paszporcie pojawił się stempel IS81, który oznacza, że "osoba próbowała przekroczyć granicę, ale nie podjęto żadnej decyzji, bo ostatecznie zrezygnowała".

Kiedy dwa tygodnie później chciała znów przekroczyć granicę, tym razem drogą lotniczą, została zatrzymana na 5 godzin. Dopiero po długich tłumaczeniach, że chce odwiedzić chłopaka i wrócić - oraz po okazaniu biletu powrotnego - pracownicy Border Force podjęli decyzję o jej wypuszczeniu.

"Zapytano mnie, dlaczego wjeżdżam do Wielkiej Brytanii i powiedziałam, że chcę odwiedzić chłopaka. Od razu powiedziano mi: Aby z nim zamieszkać? Wkładano mi nie moje słowa do ust" - wspominała obywatelka Danii.

Rzecznik Home Office odniósł się do informacji "The Guardian" i przekazał, że wszyscy przybywający na Wyspy powinni być traktowani z szacunkiem i z uwzględnieniem indywidualnych okoliczności. Dodał jednak, że "opinia publiczna oczekuje od nas, abyśmy dokładnie sprawdzali każdego, kto przekracza granicę" i dlatego "pasażerowie mogą mieć zadawane pytania, aby ustalić po co chcą wjechać do Wielkiej Brytanii".

Czytaj więcej:

10 proc. obywateli UE "rozważa opuszczenie Wielkiej Brytanii po 30 czerwca"

Wielka Brytania wciąż chce deportować azylantów do krajów UE

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 16.04.2024
    GBP 5.0609 złEUR 4.3197 złUSD 4.0687 złCHF 4.4554 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama