Supermarkety w UK będą poddane kontroli. Władze chcą sprawdzać, czy zakupy są bezpieczne

Jak donosi dziś prasa, brytyjscy ministrowie zamierzają teraz skupić się na sytuacji w sklepach po doniesieniach, że niektóre z nich mogą pełnić istotną rolę w zwiększaniu liczby infekcji koronawirusem. 

Zdaniem rządu, "część sklepów podejmuje zbyt mały wysiłek, aby umożliwić klientom bezpieczne zakupy". Mowa m.in. o "fikcyjnym" przestrzeganiu dystansu społecznego czy braku kontroli liczby osób w sklepie. 

Jak zwraca uwagę rząd, niektóre sklepy nie stosują już takiego systemu restrykcji jak podczas pierwszego lockdownu - pomimo tego, że w kraju rozprzestrzenia się nowa, bardziej zaraźliwa mutacja koronawirusa. W niektórych dzielnicach Londynu jej nieświadomym nosicielem jest nawet co 20. osoba.

Minister zdrowia Matt Hancock ostrzegł niedawno, że to już ostatnia szansa na uniknięcie dalszych restrykcji, które będą wprowadzone, jeśli część mieszkańców wciąż świadomie będzie ignorować obostrzenia i zalecenia.

Media informują dziś, że jednocześnie rozpoczęły się rozmowy z poszczególnymi supermarketami, aby mogły lepiej egzekwować rygorystyczne przepisy. Sieci sklepów muszą m.in. bezwzględnie kontrolować liczbę klientów w środku, a także nie zezwalać na inny niż jednokierunkowy ruch.