Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Stare i niebezpieczne auta trafiają z UE do biednych krajów

Stare i niebezpieczne auta trafiają z UE do biednych krajów
80 proc. pojazdów nie spełnia norm bezpieczeństwa i ochrony środowiska w krajach, z których są eksportowane. (Fot. Getty Images)
W około 30 krajach Afryki, do której trafia najwięcej samochodów z UE, zwłaszcza z Niemiec, nie ma żadnych ograniczeń wiekowych dotyczących importowanych samochodów. Według raportu ONZ, w latach 2015-2018 około 14 milionów starych, złej jakości pojazdów zostało wyeksportowanych z UE, Japonii i USA.
Reklama
Reklama

Raport opublikowany przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (Unep) mówi, że 54 proc. z nich pochodzi z UE, z czego nawet 80 proc. nie spełnia norm bezpieczeństwa i ochrony środowiska w krajach, z których są eksportowane. "Oznacza to, że pojazdy te emitują o 90 proc. więcej zanieczyszczeń" - ocenił jeden z autorów raportu, Rob de Jong, cytowany przez BBC.

W swojej analizie badacze odkryli, że regulacje dotyczące importu aut w dwóch trzecich ze 146 studiowanych krajów były "słabe" lub "bardzo słabe". "W 2017 roku średni wiek pojazdu z silnikiem diesla sprowadzonego do Ugandy wynosił ponad 20 lat" - przekazała Jane Akumu z Unep. W rzeczywistości w około 30 krajach Afryki, do której trafia najwięcej samochodów z UE, zwłaszcza z Niemiec, nie ma żadnych ograniczeń wiekowych dotyczących importowanych samochodów.

W Kenii obowiązuje również limit ośmiu lat dla sprowadzanych aut. W sąsiedniej Ugandzie wynosi on 15 lat, a w Rwandzie nie ma żadnego limitu. Jak zauważają autorzy, średnia konsumpcja paliw i emisja dwutlenku węgla jest w tych krajach o ok. jedną czwartą wyższa niż w Kenii.

Według Unep, opisywany import jest odpowiedzialny także za większą liczbę wypadków drogowych w wielu biedniejszych krajach afrykańskich i azjatyckich, gdyż oprócz niespełnienia norm dotyczących bezpieczeństwa drogowego i ochrony środowiska, znaczna liczba samochodów została w jakiś sposób przerobiona.

Najczęściej usuwa się w nich katalizatory zmniejszające ilość szkodliwych składników spalin, jako że wartość platyny, która się w nich znajduje, może wynosić nawet 500 dolarów. Wyjmowane są również poduszki powietrzne, ponieważ mają wartość w Europie, oraz ABS, zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania, który można sprzedać na czarnym rynku. Część samochodów mogła mieć też tzw. cofnięty licznik, aby ukryć prawdziwy przebieg pojazdu.

Rosnąca świadomość zagrożeń stwarzanych przez te auta spowodowała, że kilka krajów importujących zaostrzyło swoje przepisy. Jako pozytywny przykład autorzy podają Mauritius, którego władze przyjęły różne strategie regulacji importu pojazdów, w tym ograniczenia wiekowe, opodatkowanie uzależnione od emisji i rozmiaru silnika oraz ulgi przy imporcie pojazdów elektrycznych.

Jednak aby naprawdę poradzić sobie z tym problemem, zarówno eksporterzy, jak i importerzy muszą wprowadzić surowsze przepisy. "Z jednej strony uważam, że to nieetyczne, że kraje rozwinięte eksportują pojazdy, które na ich własnych drogach nie są zdatne do użytku" - mówi Rob de Jong. „Z drugiej strony, dlaczego kraje importujące tak długo czekały na wprowadzenie jakichś minimalnych standardów?" - pyta retorycznie.

Szacuje się, że na całym świecie na drogach jeździ 1,4 miliarda pojazdów, a do 2040 roku będzie ich 2 miliardy - podaje BBC. Znaczna część tego wzrostu ma miejsce właśnie w krajach rozwijających się Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej.

Czytaj więcej:

Ekspert: Koszt i data uruchomienia polskiego auta elektrycznego "nierealne"

Rośnie odsetek kradzieży w Berlinie. Dominują gangi z Europy Wschodniej

Co czwarty Polak myśli o zakupie auta elektrycznego

Rząd UK ogłosił plan "zielonej rewolucji przemysłowej"

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama