Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Skazana na dożywocie Marta Herda odwołuje się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

Skazana na dożywocie Marta Herda odwołuje się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Marta Herda zamierza walczyć o uniewinnienie bądź skrócenie wyroku. (Fot. Twitter/@EamoD)
Odsiadująca dożywocie w irlandzkim więzieniu Marta Herda zgłosiła wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o skrócenie wyroku. 'To nasza ostatnia nadzieja' - przekazała Monika Łyżwa, siostra kobiety.
Reklama
Reklama

Marta Herda przebywa w więzieniu dla kobiet - Dóchas Centre - w dublińskim Mountjoy Prison od 5 lat. Sąd uznał, że z premedytacją zamordowała swojego znajomego, Csabę Orsosa, wjeżdżając samochodem do zatoki w porcie Arklow.

Jak przekazała rodzina osadzonej, bardzo przeżyła ona odrzucenie w maju przez irlandzki Sąd Najwyższy wniosku o rozprawę apelacyjną.

31-latka nie ustaje w próbach skrócenia wyroku. Na początku tygodnia podpisała wniosek do trybunału.

“To nasza ostatnia nadzieja. Ona boi się myśleć o tym jako o szansie. Bardzo przeżyła odrzucenie apelacji przez Sąd Najwyższy i nie chce się znów rozczarować. Walczymy jednak, by jej pomóc. We wniosku są opisane wszystkie nieprawidłowości, do jakich doszło w czasie procesu” – stwierdziła w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Łyżwa.

Postępowanie przed Europejskim Trybunałem może potrwać nawet 4 lata. Tymczasem najbliżsi Marty zapowiedzieli wszczęcie starań o przeniesienie jej do kraju.

“W Polsce mogłaby odpowiadać za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, a za to jest osiem lat więzienia. To jest jednak bardzo ryzykowne, ponieważ w Irlandii są dużo lepsze warunki w więzieniach” - dodała kobieta.

Marta Herda aktywnie udziela się w irlandzkim więzieniu. Nie tylko pomaga w bibliotece, ale także napisała książkę. Wykorzystała w ten sposób możliwość przedstawienia swojej wersji wydarzeń. W książce winą za tragedię obarcza ofiarę i podważa wyrok. Przyznaje, że czuje się odpowiedzialna za zdarzenie, lecz nie za morderstwo. Twierdzi, że Orsos zaatakował ją w samochodzie.

Szokujące fragmenty książki oraz niepublikowane dotąd zdjęcia z monitoringu miejskiego, na których widać, jak Herda wychodzi w wody po wypadku, opublikował “The Sunday World”.

“Nadal jest mi trudno w to uwierzyć, czy zaakceptować. Często myślę o jego rodzinie, męce, przez jaką muszą przechodzić, szczególnie na wakacjach czy w jego urodziny, a także w dniu wypadku. Boję się wyobrażać sobie ból jego matki i innych. Jestem pewna, że do wypadku nie doszłoby, gdyby nie zaatakował mnie w samochodzie, ale popełniłam też wiele błędów. Czy powinnam zatrzymać samochód, czy też wybrać inną drogę? To już teraz nie ma znaczenia. To ja byłam kierowcą i czuję się bardzo odpowiedzialna za jego śmierć, a szczególnie za to, że nie mogłam go uratować, że mogłam inaczej postąpić. To uczucie będzie mi towarzyszyło do końca życia. Nie ma dnia, bym o tym nie myślała. Bardzo bym chciała, by nadal tu był, zamiast zostawić mnie z tym wszystkim. Czuję się odpowiedzialna, lecz nie za morderstwo” - przytacza fragment publikacji dziennik.

Według informacji przekazanych WP przez rodzinę, Marta ma prowadzić w zakładzie karnym zajęcia dla współwięźniarek "Jak sobie radzić z przemocą i jak unikać przemocy w więzieniu". “Władze więzienia mimowolnie potwierdzają w ten sposób, że Marta jest daleka od stosowania przemocy. Ona nie byłaby w stanie zrobić innej sobie nic złego” – dodała w rozmowie z portalem Marta Łyżwa.

Sprawa sięga 2013 roku. Kobieta wjechała wówczas samochodem do morza, przebijając barierkę South Quay w Arklow. Podróżujący na miejscu pasażera Węgier utopił się. Marcie Herdzie udało się wydostać z pojazdu przez otwarte okno. 11 na 12 przysięgłych uznało Polkę za winną morderstwa.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 29.03.2024
    GBP 5.0300 złEUR 4.3009 złUSD 3.9886 złCHF 4.4250 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama