Rząd zawarł wstępne porozumienie z partią unionistów

Północnoirlandzka partia zgodziła się popierać rząd jedynie w kwestiach budżetowych i wotum zaufania ("confidence and supply"). Nie dojdzie więc do utworzenia formalnej koalicji z torysami. Pozostałe kwestie dotyczące prac gabinetu będą negocjowane pojedynczo.

May potrzebuje 10 północnoirlandzkich posłów do powołania mniejszościowego rządu.

Przywódczyni DUP Arlene Foster potwierdziła, że rozpocznie negocjacje z Partią Konserwatywną dotyczące udzielenia wsparcia torysów.

Foster przekazała, że unioniści uważają, iż muszą teraz zadbać o "interesy całego królestwa (...) w równym stopniu, co interesy naszej prowincji".

Torysi razem z unionistami mogą liczyć na 328 lub 329 deputowanych (w zależności od wyników głosowania w ostatnim, niepoliczonym jeszcze okręgu wyborczym), tuż powyżej wymaganego progu 326 mandatów.

DUP może jednak naciskać na złagodzenie dotychczasowego stanowiska rządu w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, opowiadając się przeciwko przywróceniu granic pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią. Jednocześnie jednak ugrupowanie jest przeciwne pozostaniu we wspólnym rynku UE, a także unii celnej.

Agencje prognozują, że współpraca torysów i DUP może być trudna. Demokratyczna Partia Unionistów jest uważana za ugrupowanie skrajnie konserwatywne i niektóre elementy jego programu są przez konserwatystów krytykowane.

Ponadto porozumienie między DUP a torysami może nasilić napięcia między północnoirlandzkimi partiami nacjonalistycznymi a tzw. brytyjskimi lojalistami, którzy są zwolennikami pozostania Irlandii Północnej w Zjednoczonym Królestwie.

W czwartkowych wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii rządząca krajem Partia Konserwatywna straciła bezwzględną większość w Izbie Gmin i zmuszona jest do rządzenia przy wsparciu posłów Partii Demokratycznych Unionistów. Największym sukcesem może pochwalić się opozycyjna Partia Pracy, która - wbrew słabym sondażom przed wyborami - zdobyła 30 nowych mandatów.