Ryanair: Brytyjka poleciała z paszportem zmarłego męża
Pauline Briggs przez pomyłkę chwyciła dokument nieżyjącego męża - Paula i udała się na lotnisko East Midlands, skąd liniami Ryanair miała lecieć na hiszpańską wyspę Fuerteventurę.
Na brytyjskim lotnisku kobieta bez problemu przeszła przez dwie kontrole paszportowe, a następnie dostała się na pokład samolotu tanich irlandzkich linii.
Jednak w hiszpańskim porcie lotniczym kobietę zaskoczyło pytanie, które padło ze strony oficera kontroli granicznej. "A gdzie jest Pan Briggs?" - zapytał pracownik Fuerteventura Airport.
"Pytanie naprawdę zbiło mnie z tropu. Po chwili odpowiedziałam: 'Jestem Pauline Briggs'" - relacjonuje kobieta. "Ale gdzie jest Pan Briggs?" - ponownie usłyszała turystka. "Cóż ... nie żyje" - odpowiedziała 64-latka, cytowana przez "The Mirror".
Dopiero kiedy oficer pokazał jej dokument, okazało się, że przez pomyłkę wzięła dokument męża. Należy zaznaczyć, że ciemnowłosy mężczyzna na fotografii w niczym nie przypominał emerytowanej blondynki.
"To był mój błąd, ale bardzo niepokoi mnie brak bezpieczeństwa na lotnisku. Jestem niewinną turystką, ale co by było, gdybym miała bardziej złowrogie zamiary" - zauważa kobieta, która jest przerażona faktem, iż obsługa w Wielkiej Brytanii aż dwukrotnie niewłaściwie sprawdziła jej dokument.
Rzecznik Ryanair poinformował, że linie prowadzą dochodzenie w sprawie.
To nie pierwszy raz, kiedy zawodzi kontrola na brytyjskich lotniskach. Wcześniej w tym roku inna kobieta poleciała z paszportem córki Mulatki, a łysy Brytyjczyk poleciał jako blondynka.