Raport: Brytyjskie ulice handlowe dopiero odczują wpływ pandemii
Według najnowszych danych, w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii na stałe zamknięto ponad 17 500 sklepów i placówek usługowych. Oznacza to, że ckażdego dnia zamykano 48 lokali.
Dane te jednak nie obejmują niezależnych sprzedawców, a jedynie placówki zrzeszone w sieciach handlowych. Według ekspertów, trend zamykania się sklepów działających samodzielnie - wbrew powszechnej opinii - rozpoczął się jeszcze przed pandemią, a koronawirus jedynie przyspieszył ten proces.
Zdaniem Lisy Hooker z PwC (PricewaterhouseCoopers to globalna sieć przedsiębiorstw świadczących usługi księgowe, audytorskie i doradcze - przyp. red.), pełnego wpływu pandemii nie można było jeszcze odczuć, więc sytuacja prawdopodobnie jeszcze się pogorszy, zanim sklepy zaczną wychodzić na prostą. Ekspertka zwraca uwagę, że wciąż nie wiadomo, które z nich - na razie zamknięte tymczasowo - nie wrócą już na stałe.
"Niestety, jeszcze sporo się wydarzy. Dopiero widzieliśmy zamknięcia takich firm jak Debenhams i Topshop, a miało to miejsce w tym roku, więc nie ma tego nawet w statystykach" - zauważyła.
"Znaczna część sytuacji na rynku jest odzwierciedleniem tego, co działo się jeszcze przed pandemią" - dodała i wskazała, że wiele biznesów przeniosło się do sieci lub nie odnalazło się np. w nowej rzeczywistości legislacyjnej (np. sklepy oferujące zakłady bukmacherskie).
Zdaniem ekspertki, nadmierna ekspansja doprowadziła również do licznych problemów sieci restauracji czy punktów sprzedaży telefonów komórkowych.
Czytaj więcej:
Wszystkie sklepy Dorothy Perkins, Wallis i Burton do zamknięcia
John Lewis "rozważa" zamknięcie kolejnych sklepów
W UK limit płatności zbliżeniowych zwiększony do £100