Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Izolacja z powodu pandemii to spełnienie jego marzeń!

Izolacja z powodu pandemii to spełnienie jego marzeń!
Gary Barlow cieszy się, że może tworzyć muzykę w spokoju... (Fot. PAP/EPA)
Gary Barlow ma powody do radości - może nie do końca zrozumiałe, ale jednak...
Reklama
Reklama

Wokalista kultowego zespołu Take That wydał właśnie pierwszy po siedmioletniej przerwie solowy album. "Żeby opowiedzieć o tej płycie, musimy się cofnąć. W tym roku minęło 30 lat od założenia zespołu Take That. Możesz pomyśleć: Jak to możliwe, ten gość jest przecież za młody, żeby mieć na koncie trzydziestoletnią karierę. Ale obawiam się, że to prawda" – wyznał ze śmiechem Barlow.

Założona w Manchesterze formacja, która zasłynęła takimi przebojami, jak "Back For Good" czy "How Deep Is Your Love", zawiesiła działalność w 1996, a została reaktywowana 9 lat później, ale już bez Williamsa. "Wciąż przyjaźnimy się z Robem i często razem piszemy piosenki, np. do filmów. Nadal dużo rozmawiamy, dzwonimy do siebie i piszemy" – zapewnia Barlow.

Pomysł na nowy album zatytułowany "Music Played By Humans" zrodził się w głowie artysty po powrocie z ostatniej trasy koncertowej celebrującej okrągłą rocznicę powstania Take That. "To hasło – Muzyka grana przez ludzi – pojawiło się nagle. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to tak naprawdę może oznaczać, jak miałoby to wyglądać w praktyce. Doszedłem do wniosku, że choć nagrałem wiele płyt, nigdy nie stworzyłem albumu z całą orkiestrą. Część nagraliśmy z kwartetami, latynoskim zespołem, a część z sekcją jazzową i big-bandową. To dźwięki naprawdę grane przez ludzi, stąd tytuł" – wyjaśnia Barlow.

Karierę zaczynał od zespołu Take That, który apogeum popularności przeżywał w latach 90-tych. (Fot. PAP/EPA)

Nowe wydawnictwo jest, jak sam przyznaje, hołdem dla jego dzieciństwa, kiedy zaczął fascynować się big-bandami i muzyką epoki swingu. Cały materiał został nagrany tuż przed wybuchem pandemii, którą żyje dziś świat.

"Płyta powstała zanim wydarzyło się to całe szaleństwo. Wraz z orkiestrą liczącą 80 osób siedzieliśmy w jednym pomieszczeniu, ramię przy ramieniu. To było absolutnie niesamowite. Dziś to wydaje się wręcz abstrakcyjne. Ostatnią sesję nagraliśmy zaledwie dwa tygodnie przed ogłoszeniem blokady w kraju. Niewiele brakowało, a ta płyta by nie powstała. Kiedy wprowadzono restrykcje, pomyślałem: Dzięki Bogu, że zaczęliśmy wcześniej, dzięki Bogu, że to się udało. W kwietniu musieliśmy już tylko zmiksować nagrany materiał. Gdy teraz słucham tych kawałków, mam masę dobrych wspomnień. I czuję, że jestem wielkim szczęściarzem" – mówi Barlow.

Na płycie Brytyjczyka pojawiły się utwory powstałe we współpracy ze znakomitymi osobowościami scenicznymi. Dość wspomnieć Michaela Buble, Jamesa Cordena, Aleshę Dixon, Beverly Knight czy uznanego izraelskiego kontrabasistę, kompozytora i aranżera jazzowego Avishai Cohena. Barlow przekonuje, że nagrywanie piosenek z zaproszonymi artystami było doskonałą zabawą.

"Kolaboracje mogą być bardzo trudne, bardzo wymagające. Ale my bawiliśmy się świetnie! Jeśli chodzi o pracę nad tą płytą, wyglądało to tak, że zadzwoniłem do swoich dobrych przyjaciół i zaproponowałem im wspólne muzykowanie. Z niektórymi pracowałem już wcześniej, z innymi dopiero teraz miałem okazję nagrywać. To była czysta przyjemność – mam nadzieję, że to słychać" – zdradza muzyk.

W pamiętnym duecie z Cheryl Cole. (Fot. PAP/EPA)

Jak twierdzi wokalista Take That, spowodowana pandemią izolacja nie jest dla niego niczym niezwykłym, bo życie artysty w pewnym stopniu polega na odizolowaniu się od świata i poświęceniu się pracy. "Po wybuchu pandemii skupiłem się na muzyce. W ciągu ostatnich miesięcy zdołałem napisać mnóstwo nowych piosenek, to był bardzo owocny czas. Prawdę mówiąc, niewiele się zmieniło. Kiedy rozmawiam o tym z przyjaciółmi, którzy robią na co dzień to, co ja, mówią dokładnie to samo. Rozkoszujemy się teraz ciszą, spokojem. Bo potrzebujemy przestrzeni do tworzenia. Kiedy telefon wreszcie milknie, możesz odetchnąć z ulgą. I pracować. Zawsze marzyliśmy o takiej sytuacji!" – wyznaje artysta.

I zaznacza, że nienawidzi urlopów, które kojarzą mu się z bodaj najgorszym etapem w jego życiu. "Miałem wtedy 24 lata. Po zawieszeniu działalności Take That nie byłem ani sławny, ani aktywny zawodowo. Nie było nikogo, kto by mnie potrzebował" – przyznaje szczerze.

Barlow, który wraz z żoną Dawn Andrews wychowuje trójkę dzieci, za największe wyzwanie uznaje pogodzenie występów z życiem rodzinnym. "To jedna z najważniejszych i najtrudniejszych rzeczy: uzyskanie balansu między pracą i życiem prywatnym. Kiedy poznaję innego artystę, jest to pierwsza rzecz, o jakiej rozmawiamy. Jesteś w stanie robić muzykę i być w tym autentycznym tylko wówczas, gdy dajesz z siebie nie sto, a sto pięćdziesiąt procent. I tu pojawia się problem, bo rodzina też potrzebuje twojego czasu. To codzienne wyzwanie, które stoi przed każdym artystą. Bo praca nad muzyką nigdy się nie kończy. Nawet kiedy nagrasz płytę, zaraz pojawia się kolejny projekt, trasa koncertowa, występ w programie. Ale jesteśmy z żoną małżeństwem już 20 lat. Gdyby do tej pory nie pogodziła się z tym, jak wygląda moje życie, nigdy nie zdołałaby tego zaakceptować. A ona to doskonale rozumie. Podziwiam ją za to" – wyjaśnia Barlow.

I zapewnia, że właśnie w domu czuje się naprawdę sobą – między innymi dlatego, że sławę zostawia za drzwiami. "Jedynym członkiem rodziny, który słucha mojej muzyki, jest moja 11-letnia córka. Na razie ją uwielbia. Natomiast jestem w pełni świadomy, że lada chwila dojdzie do wniosku, że te piosenki wcale nie są dobre, to kwestia czasu (śmiech). Starsza córka, która ma teraz 18 lat, słucha co prawda popu, ale nie moich płyt. I całe szczęście. Bo dom jest tym prawdziwym życiem. Nikt nie piszczy na mój widok, gdy wchodzę do kuchni, nikt nie próbuje złapać mnie za rękę. W domu nie jestem sławnym wokalistą, jestem po prostu tatą. I myślę, że tak to powinno wyglądać" – podsumowuje Barlow. 

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 17.04.2024
GBP 5.0812 złEUR 4.3353 złUSD 4.0741 złCHF 4.4777 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama