PŚ w skokach: Polska wygrała konkurs drużynowy w Klingenthal
Polacy po raz siódmy w historii wygrali konkurs drużynowy. Pierwszy raz triumfowali trzy lata temu również w Klingenthal.
Premier Mateusz Morawiecki pogratulował Polakom zwycięstwa.
"Polacy byli dziś bezkonkurencyjni na skoczni w Klingenthal - do dobrej dyspozycji dołączył nareszcie wiatr pod narty. Ale jak powszechnie wiadomo - szczęście sprzyja lepszym. Jestem przekonany, że od dziś zacznie się marsz w górę w klasyfikacji Pucharu Świata!" - napisał premier na Twitterze.
Biało-czerwoni zwyciężyli z przewagą 25 punktów nad drugimi Austriakami. Trzecie miejsce zajęli Japończycy - 57,7 pkt straty.
Norweskie media podkreśliły, że Polska wygrała konkurs drużynowy w Klingenthal z pozycji siły, bezdyskusyjnie i w wielkim stylu. Natomiast ekipa Norwegii, która liczyła na sukces, zajęła dopiero czwarte miejsce.
"Polska odniosła silne zwycięstwo przed Japonią i Austrią, a Norwegia nie była w stanie nawiązać walki z tymi zespołami i wylądowała poza podium, zajmując dopiero przykre czwarte miejsce" - skomentowała agencja NTB.
"Musimy zagryźć zęby i pogodzić się z tą porażką, chociaż uważam, że jesteśmy dobrym zespołem i byliśmy w stanie osiągnąć lepszy wynik. Tego dnia zabrakło nam szczęścia" - podsumował po konkursie Robert Johansson na antenie kanału telewizji NRK.
Komentatorzy stacji zwrócili uwagę podczas transmisji na "równą dyspozycję Polaków" i słabe skoki Johanna Andre Forfanga, które zaważyły na końcowym wyniku. Pojawiła się też sugestia w żartobliwym tonie, że "być może szeroko opisywane tajemnicze polskie buty zaczęły właśnie działać".
Forfang, który zastąpił Daniel Andre Tandego, leczącego uraz kostki po uderzeniu piątek podczas treningu nartą upuszczoną przez przedskoczka, przyznał: "w tym konkursie bylem najsłabszym ogniwem. Może gdyby Daniel skakał, miejsce byłoby lepsze".
Dziennik "Verdens Gang" ocenił: "tym razem Norwegom wyraźnie nie wyszło, natomiast Polska wygrała zdecydowanie".
Na jutro zaplanowano konkurs indywidualny.