Przed teściową uciekł z Włoch do Szkocji i udawał utratę pamięci
Przez wiele dni włoskie media żyły zdumiewającą informacją, że biznesmen zaginiony bez wieści 19 września w swej rodzinnej miejscowości Lajatico koło Pizy jest w szpitalu w Edynburgu. Został tam przewieziony po tym, gdy znaleziono go leżącego w tamtejszej katedrze.
Jak wyjaśniono, stracił pamięć, nagle przestał mówić po włosku i rozumieć ten język, a także nie rozpoznał swojej żony i czworga dzieci, którzy do niego przyjechali. Porozumiewał się wyłącznie szkolnym angielskim i nie był w stanie wytłumaczyć, jak trafił do Szkocji.
Przewieziony został następnie do szpitala w Pizie, gdzie poddano go opiece psychiatrów, którzy dłuższy czas próbowali wyjaśnić, co się z nim stało. Lekarze zorientowali się, że jednak rozumie on włoski, choć dalej mówił tylko po angielsku z mocnym włoskim akcentem i nie rozpoznawał swych najbliższych. Szybko psychiatrzy nabrali podejrzeń, że coś w tej historii nie układa się w logiczną całość.
Dziennik "La Repubblica" podał, że po tygodniu pobytu w tej placówce i 41 dniach od zaginięcia mężczyzna przyznał lekarzom, że wszystko wymyślił. Jak wyjaśnił, chciał, aby jego rodzina zrozumiała, co to znaczy zostać nagle bez niego. W ten sposób postanowił odzyskać swą pozycję w domu, gdyż- według cytującej go prasy- czuł się przytłoczony przez teściową.
Obecnie rodzina nie komentuje "cudownego" odzyskania przez niego pamięci i znajomości ojczystego języka.