Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Portugalczycy doszukują się spisku przeciwko ich klubom

Portugalczycy doszukują się spisku przeciwko ich klubom
Sporting zażądał anulowania rzutu karnego przyznanego niemieckiej drużynie w doliczonym czasie gry wtorkowego meczu LM i zamienionego na zwycięską bramkę dla Schalke (Fot. Getty Images)
Protest Sportingu Lizbona, złożony w związku z rzekomym wypaczeniem przez sędziego meczu z Schalke 04 Gelsenkirchen, wpisuje się w krytyczną ocenę działań UEFA przez Portugalczyków. Komentatorzy i działacze doszukują się spisku wobec ich klubów w Lidze Mistrzów.
Reklama
Reklama

W przekazanym wczoraj do władz Europejskiej Federacji Piłkarskiej piśmie kierownictwo Sportingu zażądało anulowania rzutu karnego przyznanego niemieckiej drużynie w doliczonym czasie gry wtorkowego meczu LM i zamienionego na zwycięską bramkę dla Schalke.

Portugalczycy przypomnieli, że "jedenastka" została podyktowana po błędzie sędziego, który uderzenie piłki w twarz Jonathana Silvy zinterpretował jako dotknięcie ręką. Gospodarze wygrali spotkanie 4:3. Władze lizbońskiego klubu zaapelowały też do UEFA, aby podczas analizy decyzji o przyznaniu rzutu karnego wykorzystany został materiał telewizyjny. "Popieramy wprowadzenie nowych technologii jako pomocy dla sędziów w celu uniknięcia tak poważnych błędów, które kompromitują futbol" - napisało kierownictwo Sportingu.

Od wtorkowego wieczora kontrowersje wokół wyniku meczu Schalke 04 - Sporting są jednym z głównych tematów mediów w Portugalii. Komentatorzy i działacze sportowi surowo krytykują pracę rosyjskiego arbitra Sergieja Karasiewa, który prowadził pojedynek "Lwów". Zarzucają mu umyślne wypaczenie wyniku spotkania w efekcie ukarania czerwoną kartką obrońcy Sportingu Mauricio i błędnego podyktowania rzutu karnego, który zapewnił gospodarzom zwycięstwo.

Nie brak opinii, że porażka Sportingu jest konsekwencją cichej "współpracy" pomiędzy UEFA a rosyjskimi przedsiębiorcami i światem przestępczym. Eduardo Barroso, były szef walnego zgromadzenia akcjonariuszy stołecznego klubu, oskarżył europejską federację i Rosjan o korupcję. "Nie mam wątpliwości, że ktoś dostał pieniądze za wyznaczenie arbitra z Rosji do sędziowania meczu drużyny sponsorowanej przez jedną z najbogatszych rosyjskich firm. Nie ma też mowy o tym, że popełnione przez sędziego błędy wynikały z ludzkich pomyłek. Mamy tu do czynienia z wyraźnym działaniem rosyjskiej mafii" - oznajmił Barroso.

Niektórzy komentatorzy i działacze piłkarscy doszukują się ingerencji "osób trzecich" również w rezultat środowego meczu Benfiki Lizbona z AS Monaco, zakończonego bezbramkowym remisem. Przypominają, że francuski klub także sponsorowany jest przez Rosjan. Trener "Orłów" Jorge Jesus krytycznie ocenił pracę polskiego sędziego Szymona Marciniaka, który ukarał czerwoną kartką obrońcę portugalskiego zespołu Lisandro Lopeza.

"To jest generalnie sprawa polityczna. Nie ma przypadku, że sędziowie ukarali portugalskie kluby w meczach Ligi Mistrzów. Nie podobała mi się praca sędziów ani w Niemczech, ani w Monako. Ewidentnie i niesłusznie karali nas, aby rywalom grało się łatwiej. Tylko w ciągu pierwszych 20 minut sędzia dał zawodnikom Benfiki trzy wątpliwe żółte kartki" - stwierdził Jorge Jesus.

Portugalscy komentatorzy przypominają, że piłkarski serwis goal.com wcześniej już sugerował, że istnieją niejasne powiązania pomiędzy rosyjskim Gazpromem a UEFA. "Europejska federacja piłkarska nadal nie odpowiedziała dziennikarzowi goal.com, który zapytał, czy nie istnieje konflikt interesów w sytuacji gdy w Lidze Mistrzów grają zespoły sponsorowane przez Gazprom, spółkę finansującą równocześnie organizację tych rozgrywek" - napisał lizboński dziennik "Record"

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 25.04.2024
    GBP 5.0427 złEUR 4.3198 złUSD 4.0276 złCHF 4.4131 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama