Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polscy żeglarze na podium w Porto

Polscy żeglarze na podium w Porto
Od lewej: Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński (Fot. Getty Images)
Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński zajmują trzecie miejsce w ME w klasie 49er w Porto. W ostatnim dniu kwalifikacji poszczególne wyścigi wygrywały inne polskie załogi. 'Biało-czerwoni spisują się znakomicie' - uważa były reprezentacyjny żeglarz Krzysztof Kierkowski.
Reklama
Reklama

"Trzy polskie załogi awansowały do najlepszej, tzw. złotej grupy, co jest bardzo dobrym wynikiem. W tej grupie jest mój były podopieczny Przemek Filipowicz. Z kolei Dominik Buksak, którego też trenowałem, w czwartek wygrał jeden z wyścigów, razem ze swoim załogantem Grzegorzem Goździkiem" - stwierdził olimpijczyk z Aten i Pekinu Kierkowski.

Po trzech dniach eliminacji Przybytek i Kołodziński są na trzeciej pozycji, Tomasz Januszewski i Jacek Nowak - na ósmej, a Filipowicz i Jacek Piasecki - 22. Na 35. sklasyfikowani są Buksak i Goździk, którzy od piątku rywalizować będą w grupie srebrnej. Ze względu na brak wiatru początek rywalizacji finałowej nie rozpoczęła się zgodnie z planem, wszyscy zawodnicy czekają jeszcze w porcie.

Kierkowski po zakończeniu kariery, przed kilkoma laty, został założycielo-inicjatorem sekcji klasy 49er w Yacht Klubie Polskim w Gdyni. "Mam satysfakcję, że wśród uczestników ME w Porto są żeglarze, których prowadziłem, tj. Filipowicz i Buksak, choć teraz nie pływają razem" - przyznał.

Z czterech polskich ekip, za kilka miesięcy wyłoniona zostanie tylko jedna, która pojedzie na igrzyska w Rio de Janeiro. "W 2004 i 2008 roku plasowaliśmy się z Marcinem Czajkowskim w drugiej dziesiątce, ale z tych startów byliśmy zadowoleni. Niedosyt związany był jedynie z wynikami" - ocenił.

Klasa 49er zadebiutowała na olimpiadzie w Sydney w 2000 roku. Tuż za najlepszą dziesiątkę sklasyfikowano wówczas Pawła Kacprowskiego i Pawła Kuźmickiego. "Wyszliśmy z cienia doświadczonych Pawłów i to my pojechaliśmy do Grecji. Dla nas to było spełnienie pierwszego etapu marzeń. Szykowaliśmy się do igrzysk, tymczasem szybko nadszedł pierwszy cios. Do Aten przyjechaliśmy z jednym masztem, tzw. zapasowym, bowiem ten lepszy złamaliśmy podczas silnego wiatru w Kilonii. Niestety, nie przeszedł on pomiarów kontrolnych, dlatego musieliśmy pożyczyć od Kacprowskiego, dziś selekcjonera polskiej reprezentacji. Nigdy wcześniej na nim nie żeglowaliśmy, uzyskiwaliśmy słabsze prędkości od rywali" - stwierdził Kierkowski.

Ale to nie było koniec ich problemów. Po inauguracyjnym wyścigu olimpijskim, który wygrali, Polacy zostali zdyskwalifikowani za brak kamizelek ratunkowych na pokładzie. Później, w innym wyścigu, ukarano ich również za falstart i ostatecznie zakończyli zawody pod koniec stawki.

Przed IO w Pekinie wszyscy zawodnicy na potęgę się odchudzali, wiadomo było bowiem, że wiatr w Qingdao będzie słabiutki. "Podczas olimpijskiej rywalizacji w Chinach razem z wyraźnie lżejszym i niższym ode mnie Marcinem tworzyliśmy największą gabarytowo załogę, mimo że łącznie ważyliśmy zaledwie ok. 140 kg. Niestety, sprawdziły się wtedy prognozy pogody... Optymalna waga sternika i załoganta wynosiła wtedy ok. 152 kg, a podczas igrzysk niektórzy mieli łączny wynik od 125 do 132 kg" -wyjaśnił Kierkowski.

Według uczestników portugalskich zawodów, idealny duet powinien ważyć ok. 154-160 kg. Siedem lat temu Kierkowski ważył 76 kg przy wzroście 195 cm. Był strasznie chudy. Dziś waży 20 kilogramów więcej, ale dalej wygląda szczupło. "Po igrzyskach w Pekinie rozstaliśmy się z Czajkowskim, ale ja nie chciałem kończyć kariery. Dwa lata żeglowałem z Łukaszem Przybytkiem, jednak musiałem zrezygnować, bo nie byłem w stanie utrzymać się finansowo. Była to dla mnie trudna decyzja, ponieważ żałowałem, że młodsi sternicy nie będą mieli okazji korzystać z mojego doświadczenia" - dodał.

Jeszcze w poprzednim roku Kierkowski pracował z kobiecą kadrą Polski 49erFX, ale do Porto przyjechał już w roli szkoleniowca męskiej ekipy Stanów Zjednoczonych i żeńskiej Norwegii. "Od marca, m.in. wraz z opiekującym się deskarzami Jarkiem Miarczyńskim, pracuję w Norwegii. Po wyścigach w kwalifikacjach mistrzostw Europy moje skandynawskie podopieczne są na 13. miejscu, zaś odległą lokatę zajmuje załoga z USA, która dopiero rozpoczyna rywalizację w 49er. To właśnie oni poprosili mnie o współpracę podczas ME, mających charakter otwarty, dlatego jestem w Portugalii" - dodał.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 28.03.2024
    GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama