Polish day on Wimbledon with moderate luck

Rozstawiona z "czwórką" krakowianka pokonała gładko Andreeę Mitu 6:2, 6:1, choć zajęło jej to dwa... dni. Wszystko za sprawą deszczu, który doprowadził do przerwania tego spotkania w poniedziałek.

W drugiej rundzie rywalką finalistki z 2012 roku i ubiegłorocznej półfinalistki będzie Casey Dellacuqa. Zmierzy się z nią po raz pierwszy, ale zamierza skorzystać z rad siostry Urszuli, która niedawno rywalizowała z Australijką.
"Na pewno na jej korzyść przemawia leworęczność. Trudniej się gra z taką rywalką, zwłaszcza na trawie" - powiedziała o następnej przeciwniczce Polka. Inauguracyjny pojedynek Radwańskiej trwał ledwie 48 minut.

Najwięcej czasu na korcie z biało-czerwonych spędził Jerzy Janowicz. Pokonanie plasującego się dokładnie 100 lokat niżej w rankingu światowym Somdeva Devvarmana z Indii zajęło mu trzy godziny i cztery minuty. Polak wygrał 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3, ale ze swojej postawy nie był zadowolony. "Oczekiwałem od siebie trochę więcej" - podsumował tenisista z Łodzi.

W drugiej rundzie czeka na niego Lleyton Hewitt. Janowicz może liczyć na rady i wskazówki Michała Przysiężnego, który z Australijczykiem walczył we wtorek i przegrał 2:6, 7:6 (16-14), 1:6, 4:6.

"Wygrał już Wimbledon, więc ma ogromne doświadczenie na tych kortach. Jest bardzo solidnym zawodnikiem, ma świetny bekhend. Nie popełnia zbyt wielu błędów. Dysponuje też kąśliwym serwisem. Może nie jest on bardzo silny, ale dokładny" - chwalił byłego lidera światowej listy światowej Janowicz.

Bez historii potoczyły się polsko-niemieckie pojedynki. Łukasz Kubot pewnie pokonał Jana-Lennarda Struffa 7:6 (8-6), 6:4, 6:4, z kolei Urszula Radwańska i Katarzyna Piter nie miały za wiele do powiedzenia w konfrontacjach z wyżej notowanymi rywalkami. Ta pierwsza uległa rozstawionej z numerem dziewiątym mającą polskie korzenie Angelique Kerber 2:6, 4:6, a druga z nich przegrała z grającą w Londynie z "20" Andreą Petkovic 1:6, 4:6.