Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polacy siedzą w domu i kupują w sieci. Kurierzy mogą nie zdążyć przed świętami

Polacy siedzą w domu i kupują w sieci. Kurierzy mogą nie zdążyć przed świętami
Szykuje się ogromny problem z dostawami, bo obecnie sklepy są zamknięte i cała sprzedaż jest online. (Fot. Getty Images)
Od pierwszego lockdownu kupujemy biurka, krzesła, suszarki do ubrań i komputery. Teraz znowu siedzimy w domu, a przed nami nowa seria zakupów: na Black Friday i święta - podaje dzisiejsza 'Gazeta Wyborcza'.
Reklama
Reklama

Jak czytamy w "GW", podczas 7-tygodniowego lockdownu Ikea sprzedała aż 40 proc. więcej biurek i foteli biurowych. W okresie od września 2019 r. do sierpnia 2020 r. wzrost w tej kategorii rok do roku wyniósł 11 proc. Do tego kupowaliśmy segregatory i regały - wszystko, co pomaga w porządkowaniu przestrzeni - dodano.

"Zdalnie sprzedawały się też meble kuchenne. Mogło mieć na to wpływ to, że nie planowaliśmy wakacji, więc inwestowaliśmy w remonty" - przekazuje "Wyborczej" Aneta Gil z Ikea Polska.

Według członka zarządu BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego Krzysztofa Nagodzińskiego, Polacy najchętniej kupują teraz urządzenia kuchenne do przygotowywania oraz przechowywania żywności i AGD do zabudowy, co wskazuje na przeprowadzanie remontu w wielu gospodarstwach i chęć wymiany dotychczasowych sprzętów na nowe.

Oprócz mebli kupujemy też mały sprzęt AGD - przede wszystkim elektronikę, co jest związane ze zdalną pracą i nauką - podano.

Istnieje ryzyko, że zakupy z Black Friday będą dojeżdżać do klientów do końca roku. (Fot. Getty Images)

Grzegorz Wachowicz, dyrektor ds. handlu i marketingu w RTV Euro AGD wyjaśnia, że popyt podkręcony został jeszcze przez 500 plus dla nauczycieli.

"Wyborcza" zwraca uwagę na to, że obecne pandemiczne wzrosty sprzedaży elektroniki i sprzętu AGD nałożą się teraz z wysokim sezonem w tym segmencie: nadchodzą święta, a jeszcze wcześniej jest Black Friday, czyli tzw. czarny piątek, gdy - przynajmniej teoretycznie - w sklepach są duże wyprzedaże.

Do tego szykuje się ogromny problem z dostawami, bo obecnie sklepy są zamknięte i cała sprzedaż jest online - czytamy.

W normalnych czasach jej udział w polskim handlu wynosi tylko 15-20 proc. Przeniesienie do internetu całej sprzedaży oznacza potencjalne zwiększenie ruchu pięciokrotnie. To zapowiada podobne do wiosennego wydłużenie dostaw. Można się go spodziewać od połowy listopada, potem opóźnienia będą się spiętrzać - wskazuje dziennik.

Jak zauważa w "GW" Wachowicz, wiadomo, co się działo na rynku w ubiegłym roku o tej porze. "Firmy logistyczne i kurierskie, paczkomaty były na granicy wydolności. Po tzw. Czarnym Piątku średni czas oczekiwania na przesyłkę wynosił 5-7 dni, zależnie od segmentu handlu" - zaznacza.

Teraz jest ryzyko, że zakupy z Black Friday (27 listopada) będą dojeżdżać do klientów do końca roku - czytamy.

Czytaj więcej:

Poczta Polska w ogonie Europy, jeżeli chodzi o dostarczanie przesyłek na czas

Royal Mail wprowadza nową usługę. "Największa zmiana od 1852 roku"

Lockdown w Anglii: Jakie sklepy są otwarte?

W UK lawina skarg na dostawy paczek

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 23.04.2024
    GBP 5.0238 złEUR 4.3335 złUSD 4.0610 złCHF 4.4535 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama