Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Podwójna porażka w wyborach uzupełniających zwiększy presję na premiera Johnsona

Podwójna porażka w wyborach uzupełniających zwiększy presję na premiera Johnsona
Wynik dzisiejszych wyborów uzupełniających do Izby Gmin ujawni nastroje społeczne wobec Partii Konserwatywnej i jej lidera Borisa Johnsona. (Fot. Carl Court - WPA Pool/Getty Images)
Choć brytyjski premier Boris Johnson kilkanaście dni temu uzyskał wotum zaufania od posłów Partii Konserwatywnej, wyniki odbywających się dzisiaj w dwóch okręgach wyborów uzupełniających do Izby Gmin ponownie wywołają pytania, czy powinien on pozostać jej liderem.
Reklama
Reklama

W obu okręgach - Wakefield w północnej Anglii oraz Tiverton and Honiton w południowo-zachodniej - Partia Konserwatywna broni mandatów i w obu najprawdopodobniej przegra. Dla ogólnego układu sił w Izbie Gmin nie będzie to istotne, bo konserwatyści wciąż będą mieli bezpieczną większość, ale ogromnie dużo powie to o nastrojach społecznych.

Wakefield to jeden z okręgów dawnej "czerwonej ściany" w północnej i środkowej Anglii, które do niedawna były bastionami Partii Pracy. Laburzyści wygrywali w Wakefield nieprzerwanie od 1932 r. do czasu ostatnich wyborów do Izby Gmin w 2019 r., gdy tam - oraz w kilkudziesięciu innych podobnych poprzemysłowych okręgach - niespodziewanie wygrali konserwatyści.

Wielu wyborców po raz pierwszy w życiu zagłosowało wówczas na konserwatystów, skuszonych obietnicami Johnsona o szybkim kończeniu Brexitu oraz o wyrównywaniu szans życiowych między uboższą północą a bogatym południem Anglii. Te okręgi przesądziły wówczas o efektownym zwycięstwie konserwatystów i będą kluczowe dla tego, kto wygra kolejne wybory.

Dzisiaj najprawdopodobniej Partia Pracy odzyska Wakefield, nawet nie dlatego, że wybrany wówczas konserwatywny poseł Imran Ahmad Khan okazał się niegodny mandatu - zrezygnował po skazaniu go za napaść seksualną przed laty na 15-letniego chłopca - lecz z powodu skandalu wokół alkoholowych imprez na Downing Street w czasie restrykcji covidowych, rosnących kosztów życia, a także poczucia, iż obietnice o wyrównywaniu szans nie zostały spełnione.

Obyczajowy skandal, choć mniejszego kalibru, był również przyczyną rezygnacji posła konserwatystów z Tiverton and Honiton. Reprezentujący ten okręg od 2010 r. Neil Parish został przyłapany na oglądaniu pornografii na swoim telefonie w czasie posiedzeń Izby Gmin. Tiverton and Honiton to z kolei - jak większość południowej Anglii z wyjątkiem Londynu - bastion konserwatystów. Wygrywali oni tam wszystkie wybory od czasu utworzenia okręgu w obecnych granicach w 1997 r., a we wcześniej istniejącym okręgu Tiverton - od 1885 r., z jednym wyjątkiem wyborów uzupełniających w 1923 r.

Tymczasem teraz prawdopodobnie stracą go na rzecz Liberalnych Demokratów i to również jest odzwierciedleniem szerszego trendu, gdyż ta partia coraz bardziej podbiera konserwatystom poparcie na południu Anglii.

"Wakefield jest przegrane, także zapewne w kontekście następnych wyborów do Izby Gmin, natomiast Tiverton and Horniton będzie do odzyskania, bo teraz jest to bardziej głos protestu niż stała zmiana nastrojów" - ocenił wczoraj wieczorem podczas spotkania z grupką zagranicznych korespondentów w Londynie Kenneth Baker, konserwatywny członek Izby Lordów, wcześniej przez wiele lat poseł oraz minister w rządach Margaret Thatcher i Johna Majora.

Uważa on jednak, że nie ma szans, by konserwatyści wygrali kolejne wybory - które muszą się odbyć najpóźniej w maju 2024 r. - jeśli na ich czele nadal będzie stał Johnson. "Boris po 2019 r. przyjął za pewnik to, że kraj jest jego i przestał słuchać nastrojów społecznych. On woli konfrontację niż leczenie ran, a w kraju nie ma nastroju na konfrontację. Poza tym, on wewnątrz pozostał dziennikarzem i motywuje go głównie to, jakie będą nagłówki w mediach następnego dnia" - wyjaśniał Baker.

Jak wskazywał, dla konserwatystów zagrożeniem jest przede wszystkim to, iż mandaty będą im odbierać Liberalni Demokraci, bo mają oni okazję wykorzystać fakt, że wyborcy nie bardzo wiedzą, o co chodzi liderowi Partii Pracy Keirowi Starmerowi.

Patrick Heneghan, były szef kampanii wyborczej Partii Pracy, przyznał, że jest niemal niemożliwe, by laburzyści po następnych wyborach uzyskali bezwzględną większość w Izbie Gmin. Wymagałoby to, by w skali całego kraju nastąpiło przejście elektoratu ze strony konserwatystów do Partii Pracy o ok. 14 proc., podczas gdy w 1997 r. - gdy laburzyści pod wodzą Tony'ego Blaira triumfalnie przejmowali władzę - przesunięcie elektoratu wynosiło 8,8 proc.

Reprezentujący Liberalnych Demokratów ich były lider oraz były minister biznesu Vincent Cable wyraził przypuszczenie, że Boris Johnson może się zdecydować na rozpisanie wcześniejszych wyborów już jesienią tego roku, zanim sytuacja gospodarcza kraju stanie się naprawdę zła.

"Prawdziwe problemy dla konserwatystów zaczną się w przyszłym roku - brak wzrostu gospodarczego, inflacja, wysokie stopy procentowe. Nie będę zdziwiony, jeśli Johnson zdecyduje się na wybory jesienią, zanim sytuacja się pogorszy. On ma skłonność do ryzyka i do tej pory na tym wygrywał" - stwierdził Cable.

Na początku czerwca posłowie Partii Konserwatywnej głosowali nad wotum zaufania dla Johnsona jako jej lidera. Szef rządu wygrał je, choć przeciwko niemu opowiedziało się aż 148 posłów, czyli 41,2 proc. klubu poselskiego. Wygrane głosowanie oznacza, że następny taki wniosek nie może być złożony przed upływem 12 miesięcy.

Jednak komentarze po tamtym głosowaniu jednoznacznie wskazywały, że pozycja premiera we własnej partii jest słaba i to nie koniec jego kłopotów. Spodziewane dwie porażki wyborcze dzisiaj jeszcze je powiększą.

Czytaj więcej:

Poseł, który oglądał pornografię w Izbie Gmin, zrzekł się mandatu

W wyborach lokalnych bolesne porażki konserwatystów w Londynie

Były brytyjski poseł skazany na 18 miesięcy za napaść seksualną na 15-latka

Boris Johnson wygrał głosowanie nad wotum zaufania i pozostanie premierem

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 17.04.2024
    GBP 5.0812 złEUR 4.3353 złUSD 4.0741 złCHF 4.4777 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama