Podróż na podłodze samolotu za £1 300

Paula, Ian i Brooke Taylor długo nie zapomną swojego powrotu z wakacji samolotem liniami TUI.

W czerwcu ub. roku rodzina stawiła się na lotnisku Mahon na hiszpańskiej Menorce, aby polecieć do Birmingham. Bilety kosztowały ich w sumie 1 300 funtów, a linie przydzieliły Taylorom fotele o numerach 41 D, E i F. Jednak po wejściu na pokład okazało się, że takie miejscówki w ogóle nie istnieją.

Jak sytuację rozwiązał personel przewoźnika? Jedyne wolne miejsce, które pozostało, gdy już wszyscy inni pasażerowie wygodnie rozsiedli się w fotelach, zaoferowano córce pani Taylor, Brooke.

Tymczasem kobieta i jej mąż musieli zadowolić się siedzeniami w dziale dla załogi. Problem w tym, że gdy personel serwował posiłki i napoje, para lądowała na podłodze. Brooke w końcu dołączyła do rodziców, ponieważ nie chciała siedzieć w odosobnieniu.

"To było trudne i nieprzyjemne doświadczenie" - wyznała Paula Taylor w programie BBC. "Nie mogliśmy uwierzyć, że naprawdę nie ma dla nas miejsc" - dodała 44-latka.

Rodzina złożyła oficjalną skargę do przewoźnika. Ten początkowo zaproponował Brytyjczykom jedynie 30 funtów rekompensaty. Dopiero, gdy z TUI skontaktowała się telewizja, linie zwróciły Taylorom pełną kwotę za bilety.

Sprawa trafiła nawet do Urzędu Lotnictwa Cywilnego (CAA), który zażadał od TUI wyjaśnień, dlaczego rodzina musiała spędzić na podłodze większość lotu. Przepisy nie pozwalają na to, aby pasażerowie byli pozostawieni bez nadzoru na żadnym etapie lotu.

Linie wyjaśniły, że do niezręcznej sytuacji doszło, ponieważ "w ostatniej chwili trzeba było zmienić samolot".