Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Po pożarze wieżowca w Londynie: Nie ma szans na znalezienie żywych w ruinach

Po pożarze wieżowca w Londynie: Nie ma szans na znalezienie żywych w ruinach
Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała wczoraj wieczorem śledztwo ws. przyczyn pożaru. (Fot. Getty Images)
Co najmniej dwanaście osób zginęło, a 78 zostało rannych w pożarze wieżowca Grenfell Tower w zachodnim Londynie w nocy z wtorku na środę - poinformowały londyńskie służby ratunkowe. 18 ofiar jest w stanie krytycznym. Jak podkreślono, liczba ofiar jeszcze wzrośnie.
Reklama
Reklama

Zbudowany w 1974 roku apartamentowiec zapalił się krótko przed godz. 1:00 czasu lokalnego, a ogień w ciągu kilkunastu minut objął wszystkie 24 piętra budynku. Bezpośrednia przyczyna pożaru wciąż nie jest znana; straż pożarna odmówiła spekulacji na ten temat przed przeprowadzeniem szczegółowego śledztwa.

Do interwencji skierowano ponad 250 strażaków, a także 100 pracowników pogotowia ratunkowego oraz 100 policjantów.

Według świadków, wielu mieszkańców budynku nie spało w momencie wybuchu pożaru ze względu na trwający święty miesiąc postu ramadan, kiedy pobożni muzułmanie dopiero po zmierzchu mogą zjeść posiłek. Jeden z rozmówców telewizji Sky News mówił, że to znacznie pomogło w przeprowadzeniu ewakuacji i ograniczeniu liczby ofiar śmiertelnych.

Szefowa londyńskiej straży pożarnej Dany Cotton przyznała rano w rozmowie z mediami, że "w ciągu 29 lat swojej pracy w straży pożarnej nie widziała niczego o takiej skali", określając zdarzenie mianem "bezprecedensowego".

Jak zaznaczono, liczba ofiar jeszcze wzrośnie - policjanci i strażacy dopiero dogaszają ogień i będą sprawdzali najwyższe piętra apartamentowca po tym, gdy inżynierowie uznali, że nie ma groźby zawalenia się budynku.

Komisarz policji metropolitalnej w Londynie Stuart Cundy podkreślił, że "jest bardzo, bardzo trudno podać liczbę osób zaginionych" i służby kontynuują zbieranie informacji o losach wszystkich mieszkańców budynku. Wcześniej burmistrz Londynu Sadiq Khan sugerował, że "wiele osób" znajduje się na liście zaginionych.

"Reakcja ludzi mieszkających w pobliżu (tragedii), którzy zaoferowali pomoc, współczucie i wsparcie, po raz kolejny pokazała fantastycznego ducha Londynu" - podsumowała Theresa May. (Fot. Getty Images)

Służby prasowe Downing Street poinformowały, że premier Theresa May jest "głęboko zasmucona" doniesieniami o tragedii w zachodnim Londynie, a "myślami jest z tymi, którzy zostali dotknięci tym okropnym zdarzeniem, oraz służbami ratunkowymi, które niestrudzenie pracują w tych bardzo trudnych okolicznościach".

Z inicjatywy May doszło do spotkania rządowej grupy koordynującej działania prewencyjne po pożarze. Wiceminister spraw wewnętrznych Nick Hurd zapowiedział, że przeprowadzone zostaną kontrole bezpieczeństwa w podobnych budynkach na terenie kraju.

Hurd, który od wtorku odpowiada za policję i straż pożarną, podkreślił, że szczególnej analizie będą podlegać budynki, które - podobnie jak Grenfell Park - przechodziły niedawno remont, podczas którego ingerowano m.in. w elewację.

Decyzja o kontroli została podjęta, gdy wyszły na jaw wieloletnie skargi mieszkańców Grenfell Tower na niski poziom zabezpieczenia przeciwpożarowego i trwający w tej sprawie spór z prywatnym operatorem KCTMO działającym w ramach umowy z ratuszem londyńskiej dzielnicy Kensington & Chelsea.

W latach 2015-2016 budynek przeszedł znaczny remont, w trakcie którego m.in. wymieniono okna i wzmocniono elewację. Grupa mieszkańców prowadząca bloga Grenfell Action Group oskarżyła jednak operatora budynku o stworzenie "niebezpiecznych warunków do życia" i "niespełnienie wymogów przepisów dot. bezpieczeństwa", ostrzegając, że błędne zarządzanie nieruchomością "jest przepisem na przyszłą ogromną katastrofę".

Wczoraj rano mieszkańcy napisali, że "przewidywali, że ta katastrofa jest nie do uniknięcia", a "ich ostrzeżenia zostały zignorowane". Wieczorem dodali, że "politycy muszą ponieść odpowiedzialność" za zdarzenia ubiegłej nocy, wzywając m.in. do rezygnacji szefa gabinetu politycznego premier May Gavina Barwella, który do czerwca br. był ministrem odpowiedzialnym za budownictwo.

Przyczyna tragedii wciąż nie jest znana; straż pożarna odmówiła spekulacji na ten temat przed przeprowadzeniem szczegółowego śledztwa. (Fot. Getty Images)

Odpowiadając na skargi mieszkańców, burmistrz Londynu Sadiq Khan poinformował, że "w trakcie nocy padły uzasadnione pytania" i "zapewni, że zostaną udzielone poważne odpowiedzi". Jak zapowiedział, będzie domagał się wyjaśnień od władz dzielnicy Kensington & Chelsea.

W pierwszych godzinach po pożarze tysiące mieszkańców Londynu pojawiły się w czterech centrach zarządzania kryzysowego, przynosząc dary: wodę, jedzenie, ubrania, środki higieniczne dla poszkodowanych.

Wczoraj wieczorem wolontariusze zaapelowali o wstrzymanie dalszych donacji, podkreślając, że "otrzymali więcej, niż potrzebują w tym momencie".

Wiele osób otrzymało zastępcze zakwaterowanie od władz dzielnicy Kensington & Chelsea oraz oferty udostępnienia mieszkań od zwykłych mieszkańców Londynu.

Wiele organizacji charytatywnych i przywódców społeczności religijnych - katolickich, protestanckich i muzułmańskich - uruchomiło także zbiórki pieniężne na specjalne fundusze pomocowe dla ofiar i ich rodzin. Swoje akcje zorganizowały m.in. londyńska popołudniówka "Evening Standard", fundacja dzielnicy Kensington & Chelsea oraz muzułmańska organizacja Muslim Aid, które w pierwszych godzinach zebrały łącznie ponad 200 tys. funtów.

Jak podkreśliły brytyjskie media, środowe zdarzenie to najpoważniejszy pożar w budynku mieszkalnym w Wielkiej Brytanii od dekad.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama