Piloci i kontrolerzy słabo znający angielski "mogą doprowadzić do katastrofy"
Urzędnicy odkryli dowody na fałszowanie testów językowych pilotów. Zgodnie z przepisami, do uzyskania licencji wymagane jest zdanie testu z tzw. "lotniczego angielskiego". Tymczasem okazuje się, że w niektórych krajach kandydaci otrzymują certyfikaty "po znajomości" - czasami wystarczy do tego dziesięciodniowy kurs.
Dodatkowe zagrożenie stwarzają niedouczeni kontrolerzy ruchu powietrznego poza Wyspami, np. we Francji i w Hiszpanii. W ciągu ostatnich 18 miesięcy, piloci i kontrolerzy zgłaszali problemy z porozumieniem aż 267 razy. Zdaniem specjalistów, liczba ta jest i tak zaniżona.
"Nieporozumienia wynikające z nieznajomości języka na poziomie wymaganym przez Civil Aviation Authority mogą doprowadzić do poważnych wypadków" - podkreśla Barbara Clark, kierownik badań CAA.
Wyniki raportu są tym bardziej niepokojące, że coraz więcej osób podróżuje liniami lotniczymi. W 2015 roku z brytyjskich lotnisk skorzystało 2,1 mln pasażerów. Do 2030 roku liczba ta ma wzrosnąć do 3 mln.
Zagrożenie jest na tyle poważne, że Ministerstwo Transportu (Department for Transport) rozważa karanie pilotów, którzy wkraczają w brytyjską przestrzeń powietrzną bez prawidłowej identyfikacji. Zgodnie z prawem międzynarodowym, piloci muszą osiągnąć 4. poziom znajomości języka angielskiego według standardów OLC, co oznacza, że są w stanie prowadzić fachową rozmowę w sposób „jasny i prawidłowy”, wyjaśniać nieporozumienia i reagować na niespodziewane sytuacje.