Partia Johnsona chce "wyrównać szanse" w kraju

Hasło wyrównywania szans zapewniło konserwatystom zdecydowane zwycięstwo w wyborach do Izby Gmin w grudniu 2019 roku. Dzięki obietnicy dużych inwestycji w północnej i środkowej Anglii - a także dzięki jasnemu opowiedzeniu się za wyjściem z UE - konserwatyści przejęli wiele okręgów, gdzie tradycyjnie głosowano na Partię Pracy.

O ile wyborcy w tych okręgach nadal konsekwentnie popierają Brexit, ich poparcie dla ugrupowania premiera Borisa Johnsona może zostać osłabione wskutek epidemii koronawirusa. Jak wskazują eksperci, to właśnie poprzemysłowe tereny północnej czy środkowej Anglii najmocniej odczują spowolnienie gospodarcze i tam bezrobocie wzrośnie najmocniej.

Na dodatek to na terenach północno-zachodniej i północno-wschodniej Anglii sytuacja epidemiczna jest najtrudniejsza i jest najwięcej restrykcji. Dlatego konserwatyści będą chcieli przekonać, że nie zapomnieli o tych wyborcach.

Symbolicznym pokazaniem tego jest ogłoszona wczoraj decyzja o ustanowieniu w Leeds drugiej - równoległej z londyńską - siedziby Partii Konserwatywnej. Z tym, że nowi wyborcy konserwatystów, jeśli mają pozostać z tą partią, oczekują, że premier Johnson i minister finansów Rishi Sunak przedstawią w ciągu kolejnych dni konferencji bardziej wymierne obietnice.

Konserwatyści rozpoczynają konferencję w mało komfortowej sytuacji. Kilka dni temu po raz pierwszy od czasu, gdy w lipcu 2019 roku Johnson objął stanowisko premiera, zostali w sondażach prześcignięci przez opozycyjną Partię Pracy.