Obywatele UE z Walii "nie czują się mile widziani" po Brexicie
Dlatego David Rees z Partii Pracy oświadczył wczoraj, że takie osoby muszą wiedzieć, iż są mile widziane nie tylko w Walii, ale w całej Wielkiej Brytanii. "To niepokojąca sytuacja. Chcemy mieć pewność, że każdy Europejczyk złoży wniosek w odpowiednim czasie i będzie mógł uzyskać status osiedleńca" - podkreślił Rees.
"Ci ludzie wnoszą ogromny wkład w walijską gospodarkę i wciąż chcą być częścią tej społeczności" - dodał polityk, który jest przewodniczącym komisji spraw zewnętrznych w Walijskim Zgromadzeniu Narodowym.
Jednocześnie wezwał rząd do używania bardziej przyjaznej retoryki. "Przekaz rządzących musi być tak jasny, jak to możliwe, a język używany przez niektórych parlamentarzystów musi się zmienić. Należy stawiać czoła każdemu, kto sprawia, że ludzie z UE czują, że nie są tu mile widziani" - zaznaczył laburzysta.
Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii mieszkają ok. 3 miliony obywateli innych krajów UE, Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) i Szwajcarii, z czego około 80 tys. z nich żyje w Walii.
Jak wynika z badań House of Commons, tylko około 63 proc. obywateli UE w Walii zapisało się do EU Settlement Scheme, w porównaniu np. z 84 proc. w Anglii.
"Program osiedleńczy i propozycje imigracyjne rządu brytyjskiego po Brexicie nie dotyczą jedynie procesów administracyjnych, ale także życia ludzi" - zauważył cytowany przez "The Guardian" Michał Poręba, który mieszka w Swansea.
"Tu chodzi o prawdziwych ludzi i ważne jest, aby rozważyć, w jaki sposób cały ten proces wpływa na nich i ich rodziny. Wydaje się jednak, że debata dotyczy praktycznych aspektów wdrażania" - dodał.
"Przejście przez ten proces, choć technicznie dość łatwe, jest wycieńczające i nie daje żadnych gwarancji prawnych. Nic dziwnego, że nie ma kolejek" - podkreślił mężczyzna.
"Przesłanie powtarzane przez polityków wydaje się takie samo: Będziesz mógł zostać. Chcemy, żebyś został. Oczywiście z ekonomicznego punktu widzenia potrzebują nas; przynajmniej na krótki czas. Ale istnieje duża różnica między pozwoleniem na pobyt a byciem mile widzianym" - podsumował Polak.
Czytaj więcej:
Burmistrz Londynu obala mity o "settled status"
Już ponad pół miliona Polaków z pozwoleniem na pobyt po Brexicie
Ustawa o Brexicie przyjęta. Teraz wszystko zależy od królowej