Niemcy robią wyjątek dla absolwentów polskich uczelni medycznych
W klinice im. Asklepiosa w niemieckim mieście Schwedt przy granicy z Polską brakuje już kilkadziesiąt pracowników, w tym 10 z 24 kardiologów - przekazał dyrektor szpitala Rüdiger Heicappell, cytowany przez dziennik "Tagesspiegel".
Część personelu stanowią Polacy, którzy codziennie dojeżdżają do pracy z domów po polskiej stronie. Szpitalowi grozi ich absencja z racji obowiązku poddania się 14-dniowej kwarantannie każdego polskiego obywatela, który przekracza granicę.
Dziennik wskazuje, że pogłębiający się problem z zapewnieniem wystarczającej ilości pracowników zmusił graniczące z Polską kraje związkowe do liberalizacji swojego podejścia do niemieckich absolwentów polskich uczelni medycznych.
Dotychczas nie mogli oni podjąć pracy bez przedstawienia dwóch dodatkowych dokumentów standardowo wymaganych w Polsce: świadectwa zdania Lekarskiego Egzaminu Końcowego (LEK) oraz zaświadczenia o odbyciu stażu.
Władze Meklemburgii-Pomorza Przedniego dekretem zdecydowały się pozwolić niemieckim absolwentom bez LEK-u i stażu rozpocząć pracę w niemieckich szpitalach.
Po roku pracy ma nastąpić ich pełne dopuszczenie do zawodu. Takie rozwiązanie zaproponowała Komisja Europejska w opinii przygotowanej na wniosek złożony przez niemieckich absolwentów wydziału medycznego Uniwersytetu Szczecińskiego. Podobne środki zapowiedziały także władze Brandenburgii.
Czytaj więcej:
Hiszpania: Ukończyli polskie uczelnie medyczne i nie mogą leczyć
Niemcy walczą o Polaków. Oferują 65 euro dodatku dziennie
Polacy dojeżdżający do pracy w Niemczech "znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji"