Niektórzy mieszkańcy UK chcą restrykcji nawet po pandemii

Premier Boris Johnson ogłosił w poniedziałek, że 19 lipca, w ramach ostatniego etapu wychodzenia z lockdownu w Anglii, zostaną zniesione prawie wszystkie koronawirusowe restrykcje.

Okazuje się jednak, że większość mieszkańców kraju wolałaby, aby środki przeciwepidemiczne trwały dłużej - wynika z najnowszego sondażu Ipsos Mori dla "The Economist".

Ankieta wykazała, że największy sprzeciw społeczeństwa budzi zniesienie obowiązku zakładania maseczek ochronnych w sklepach i transporcie publicznym. Brytyjski rząd zapowiedział, że nie będzie to obowiązkowe po "dniu wolności", ale aż 70 proc. ankietowanych chce, by ​​zasady te pozostały w mocy przez co najmniej kolejny miesiąc.

Dwóch na trzech respondentów twierdzi, że maski powinny być obowiązkowe do czasu opanowania koronawirusa, podczas gdy co czwarty deklaruje, że jest gotowy zasłaniać nos i usta, gdy po pandemii nie będzie już śladu.

Około 46 proc. ludzi chce, aby kluby nocne nie powinny wznawiać działalności przez kolejny miesiąc; 43 proc. uważa, że ​​powinny one zostać zamknięte, dopóki Covid-19 nie będzie pod kontrolą.

Co zaskakujące, jedna czwarta jest zdania, że ​​dyskoteki powinny być zamknięte na zawsze - nawet gdy nie będzie już ryzyka infekcji. Z kolei 19 proc. wyraża poparcie dla stałej godziny policyjnej, która uniemożliwiałaby ludziom wyjście z domu bez ważnej wymówki po godz. 22:00.

Zapowiedź końca lockdownu wywołała zaciekłą debatę w całym kraju, a działania rządu Borisa Johnsona zostały nazwane przez naukowców i partie opozycyjne "lekkomyślnymi i nieetycznymi".

Jednak brytyjskie władze są przekonane, że mogą kontynuować plany zniesienia wszystkich ograniczeń prawnych, ponieważ obserowanemu w ostatnich tygodniach gwałtownemu wzrostowi zakażeń "nie towarzyszy równie duży przyrost hospitalizacji i zgonów".