"Nie mamy czym się popisać". Totalna mobilizacja Norwegów
"Wystarczy spojrzeć na punktację narodową, w której imponująco prowadzi Polska (1 457,2) przed Niemcami (1 320,3). Norwegia (709,5), która od lat podkreśla, że ta klasyfikacja jest najważniejsza, znajdując się na czwartym miejscu traci całe morze punktów, nie mając nawet połowy tego co Polacy" - napisał dziennik "Dagbladet".
"Również indywidualnie nie mamy czym się popisać. Podczas gdy Ryoyu Kobayashi lata jak chce, mając za plecami Polaków Piotra Żyłę i Kamila Stocha, to najlepszy Norweg Robert Johansson był w niedzielę w Engelbergu dopiero siódmy, a w punktacji generalnej Johann Andre Forfang zajmuje piąte miejsce" - podkreśliła gazeta.
Trener norweskiej kadry Alexander Stoeckl przyznał, że oglądając w akcji trzech najlepszych skoczków, a zwłaszcza Japończyka, czuje się "po prostu poniżony".
Po konkursach w Engelbergu zarządził, jak to określił, "totalną mobilizację" podczas zgrupowania w Lillehammer, gdzie skoczkowie będą trenować w tym tygodniu. "Później pozostał już Turniej Czterech Skoczni, który ostatni raz został wygrany przez Norwega aż 12 lat temu" - podkreślił. Był to Anders Jacobsen, który triumfował w sezonie 2006/07.
"Od tej pory mamy tylko oczekiwania i z takimi wynikami jak obecnie trudno sobie wyobrazić, że zwycięzcą TCS zostanie skoczek z norweskim paszportem” - skomentował "Dagbladet".
Zdaniem Stoeckla, Norwegia ma jednak zawodnika, który potrafi wygrać ten turniej. "Jest to Daniel Andre Tande, który z powodu choroby w lecie mniej trenował, ale teraz już dochodzi do formy. Nie przyjechał do Engelbergu, gdyż postanowiliśmy, że w tym czasie będzie trenował. Otrzymywałem na bieżąco filmy jego skoków i muszę powiedzieć, że jestem zadowolony. Jego obecność w drużynie też jest ważna, ponieważ podnosi psychiczny poziom. Dlatego nadzieja umiera ostatnia” - podsumował szkoleniowiec.