Na Bałtyku zatonął polski jacht. Na pokładzie było 12 osób
Jak poinformowała rzeczniczka Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni, jednostka, która zatonęła to 23-metrowy szkuner "Down North". O problemach szkunera powiadomiła wczoraj około godz. 21:00 czasu lokalnego załoga niemieckiego kutra "Palucca", która podjęła rozbitków z tratwy.
Niemieccy rybacy poprosili o pomoc. W kierunku rozbitków skierowano statek ratowniczy.
"Załoga szkunera dotarła już do Świnoujścia, gdzie czekały na nią trzy karetki pogotowia" - poinformował pilot portowy ze Świnoujścia Krzysztof Lewiński. Jak dodał, "podjęci z traty rozbitkowie schodzili ze statku ratowniczego o własnych siłach i sprawiali wrażenie, że są w niezłym stanie".
Podkreślił, że pogoda na morzu jest dobra, natomiast wcześniej były burze, które mogły spowodować szkwał.
Przyczyny zatonięcia szkunera oraz śmierci jednego z załogantów będą ustalane – na nabrzeżu w Świnoujściu, gdzie sprowadzono tratwę i rozbitków są policja i prokurator.
Szkuner "Down North" wyruszył wczoraj po południu ze Świnoujścia na wyprawę badawczą na północ, za koło podbiegunowe. Uczestnicy wyprawy mieli zamiar uczcić 35 lat od zakończenia prac modernizacyjnych w polskiej stacji badawczej Hornsund na Spitsbergenie.
Załoga miała wrócić do Polski 10 października, po przepłynięciu 8 410 mil morskich (ponad 15,5 tys. kilometrów).