May popiera terminy ws. Brexitu. Dłuższe opóźnienie "niewłaściwe"
Szefowa rządu wystąpiła na konferencji prasowej w Brukseli tuż po zakończeniu szczytu UE, na którym liderzy pozostałych 27 państw członkowskich zdecydowali o opóźnieniu procesu wyjścia z UE do 12 kwietnia z opcją do dalszego przedłużenia do 22 maja w razie przyjęcia przez Izbę Gmin projektu porozumienia ws. warunków opuszczenia Wspólnoty.
May podkreśliła, że posłowie w przyszłym tygodniu ponownie zagłosują nad projektem umowy regulującej warunki opuszczenia Wspólnoty i stoją w obliczu "momentu podjęcia decyzji", wzywając ich do udzielenia poparcia dla proponowanego tekstu porozumienia, aby "zakończyć ten okres niepewności".
"Stanowczo wierzę, że byłoby niewłaściwe proszenie ludzi w Wielkiej Brytanii o to, aby wzięli udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego w trzy lata po tym, jak zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej" - podkreśliła, dodając, że "myśli, że wybór jest dla ludzi jasny".
Jednocześnie premier odniosła się także do krajowej krytyki pod jej adresem po środowym orędziu do narodu, w którym ostro skrytykowała posłów zasiadających w Izbie Gmin za brak decyzyjności ws. wyjścia z Unii Europejskiej. Zwracając się bezpośrednio do wyborców, premier stwierdziła wówczas, że jest "absolutnie pewna jednej rzeczy: wy, opinia publiczna, macie dość".
Część deputowanych oceniła jej słowa za niewłaściwe i prowokujące do agresji - słownej lub fizycznej - pod adresem polityków przez przedstawianie ich jako sprzeciwiających się woli wyrażonej przez wyborców w referendum z 2016 roku.
"Wiem, że posłowie po wszystkich stronach mają emocjonalne opinie na ten temat i szanuję różne stanowiska. Ubiegłej nocy dałam wyraz swojej frustracji i wiem, że deputowani też są strustrowani - mają trudną pracę. Mam nadzieję, że wszyscy możemy się jednak zgodzić, że znaleźliśmy się w miejscu podjęcia decyzji i podejmę wszelkie starania, aby zapewnić, że wyjdziemy z umową i posuniemy się jako kraj do przodu" - tłumaczyła wczoraj w Brukseli.