Marihuana na Wyspach "słabej jakości". Polacy zasadzili własną

W ubiegły piątek odbyła się rozprawa sądowa Marcina J. oraz Bartosza Sz., którzy zostali oskarżeni o hodowlę konopi indyjskich.

Policja wpadła na trop Polaków jeszcze w 2013 roku – wówczas mężczyźni zostali zatrzymani podczas kontroli drogowej. W czasie rozmowy, funkcjonariusze wyczuli silny zapach marihuany, co doprowadziło do kontynuowania śledztwa.

W trakcie przeprowadzanej później rewizji, znaleziono łącznie 37 sadzonek konopi, z czego 7 należało do 31-letniego Marcina J., a 30 do 38-letniego Bartosza Sz.

Polacy, którzy stanęli przed sądem w Belfaście, przyznali się do zarzucanych im czynów. Mężczyźni stwierdzili, że powodem, dla którego trudnili się hodowlą był fakt, iż  dostępna w okolicy marihuana była bardzo niskiej jakości.

Broniący 31-latka Michael Tierney, przekonywał, że Marcin J. przebywa na terenie Irlandii już od 7 lat i przez ten czas nie miał żadnych problemów z prawem.

Mark Farrell, adwokat drugiego z mężczyzn oświadczył z kolei, iż Bartosz Sz. przybył na Wyspy z Holandii, nie będąc świadomym tego, że tutejsze prawo nie jest tak liberalne pod względem narkotyków. Polak przebywał w Irlandii Północnej od 2006 roku. Obrońca 38-latka dodał ponadto, że wykorzystywał on konopie do złagodzenia bólu, jakiego doznawał na skutek zapalenia stawów.

Mimo że sędzia Gordon Kerr przyznał, że zarekwirowane sadzonki przeznaczone były do użytku własnego, Polacy zostali skazani na karę pozbawienia wolności. Marcin J. otrzymał 9-miesięczny wyrok w zawieszeniu na 2 lata, Bartosz Sz. 12-miesięczny, także w zawieszeniu na 2 lata.