Londyńskie metro podczas MŚ nie pojeździ dłużej
To już postanowione - metro w Londynie nie będzie jeździć dłużej w okresie piłkarskich rozgrywek w Brazylii. Władze Transport for London (TfL) nie zdążyły z organizacją nocnego transportu na czas.
Reklama
Reklama
Chociaż godziny rozpoczęcia poszczególnych meczów znane są już od grudnia 2013 r., szefowie metra twierdzą, że takie informacje nie wystarczyły, aby podjąć decyzję o wydłużeniu godzin pracy podziemnej kolei. "W czasie igrzysk w 2012 r. uruchomiliśmy więcej pociągów. Wcześniej było jednak mnóstwo negocjacji ze związkami zawodowymi i pracownikami, a to zajęło bardzo dużo czasu" - tłumaczy rzecznik TfL.
"Wszystkie rozwiązania personalne są ustalane ze znacznym wyprzedzeniem. Dlatego na tym etapie nie ma możliwości wprowadzenia do istniejącego rozkładu żadnych zmian" - dodaje.
To oznacza, że w weekend ostatnie metro odjedzie z centrum Londynu ok. 30 minut po północy, a kibice, którzy w najbliższą sobotę wybierają się do pubu na pojedynek Anglia-Włochy, wrócą do domu nocnym autobusem. Mecz ropoczyna się bowiem o godz. 23:00 czasu lokalnego - a więc skończy ok. 1:00 w nocy.
Najwięcej przez decyzję dyrekcji stracą właściciele pubów, którzy liczyli w tym czasie na rekordowe zyski. "Od miesięcy było wiadomo, kiedy odbędzie się ten mecz, a TfL miał mnóstwo czasu, aby się do niego odpowiednio przygotować" - przekonuje Brigid Simmonds z organizacji British Beer and Pub Association.
"Jestem zaskoczona, że władze londyńskiego metra nie zaznaczyły sobie tego dnia w swoim kalendarzu" - podsumowuje Simmonds.
"Wszystkie rozwiązania personalne są ustalane ze znacznym wyprzedzeniem. Dlatego na tym etapie nie ma możliwości wprowadzenia do istniejącego rozkładu żadnych zmian" - dodaje.
To oznacza, że w weekend ostatnie metro odjedzie z centrum Londynu ok. 30 minut po północy, a kibice, którzy w najbliższą sobotę wybierają się do pubu na pojedynek Anglia-Włochy, wrócą do domu nocnym autobusem. Mecz ropoczyna się bowiem o godz. 23:00 czasu lokalnego - a więc skończy ok. 1:00 w nocy.
Najwięcej przez decyzję dyrekcji stracą właściciele pubów, którzy liczyli w tym czasie na rekordowe zyski. "Od miesięcy było wiadomo, kiedy odbędzie się ten mecz, a TfL miał mnóstwo czasu, aby się do niego odpowiednio przygotować" - przekonuje Brigid Simmonds z organizacji British Beer and Pub Association.
"Jestem zaskoczona, że władze londyńskiego metra nie zaznaczyły sobie tego dnia w swoim kalendarzu" - podsumowuje Simmonds.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama