Londyńscy pracownicy boją się wychodzić na lunch
Prawie jedna czwarta szeregowych pracowników i managerów w Londynie regularnie jada posiłki przy biurku, ponieważ nie ma czasu na przerwę. Problem ten dotyka najczęściej urzędników publicznych, pracowników sektora obrony oraz finansów i biznesu.
Biorąc pod uwagę płeć, 5% więcej kobiet niż mężczyzn nie pozwala sobie na przerwę obiadową poza miejscem pracy. Zjawisko takie doczekało się nawet żartobliwego określenia - jedzenie „al desko” (przy biurku - od ang. słowa desk).
„Czasami, kiedy jesteśmy pod presją czasu, jedzenie lunchu na stanowisku pracy wydaje się pieczeniem dwóch pieczeni na jednym ogniu. W rzeczywistości jednak zaprzecza to zdrowemu rozsądkowi. Zrobienie sobie przerwy od biurka, a szczególnie od komputera, jest niezbędne dla zdrowia. Nawet pół godziny wystarczy, by mózg przetworzył informacje, jakie otrzymał przed południem oraz nabrał sił do pracy po południu” - informuje Kelly Feehan, dyrektor stowarzyszenia zrzeszającego księgowych Chartered Accountants’ Benevolent Association (CABA).
Specjalistka zachęca do wychodzenia na przerwę na zewnątrz. „Zimą, kiedy temperatury są niższe, pracownicy niechętnie odchodzą od biurek. Jednak zawsze trzeba pamiętać o korzyściach płynących z szybkiego spaceru na świeżym powietrzu. Dzięki ruchowi ładujemy nasze akumulatory, czujemy przypływ endorfin i obniżamy poziom stresu. A po powrocie będziemy bardziej produktywni” - wylicza.
Feehan podkreśla, że to na osobach pełniących kierownicze stanowiska spoczywa odpowiedzialność za to, by pracownicy zażywali regularnych przerw.