Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Kubica again in Formula 1! Not only on tests

Kubica again in Formula 1! Not only on tests
Polak już przed laty był uznawany za jeden z największych talentów wśród kierowców wyścigowych. (Fot. Getty Images)
The return of Robert Kubica is one of the most important events starting this week in Australia during the Formula One world championship season. The Pole will start in the Australian Grand Prix on Sunday, inaugurating the 2019 season. After an eight-year break to compete in the 'motorsports queen', he will sit in the team car Williams.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

W poprzednim sezonie Kubica był testowym i rozwojowym kierowcą tego zespołu, a bolidy w MŚ prowadzili Kanadyjczyk Lance Stroll i Rosjanin Siergiej Sirotkin. Żaden z nich nie zasiądzie jednak w samochodzie Williamsa w tym roku. Drugi będzie prowadził Brytyjczyk George Russell.

Polak z czasem raczej zejdzie na dalszy plan, a uwaga skupi się na rywalizujących o tytuł kierowcach Ferrari i Mercedesa.

Kubica po raz ostatni wystąpił w wyścigu Grand Prix "królowej sportów motorowych" w 2010 roku. Był wówczas uważany za wschodzącą gwiazdę F1, miał nawet zostać kierowcą najbardziej utytułowanego teamu w historii - Ferrari. Wypadek podczas rajdu we Włoszech w lutym 2011 przerwał dynamicznie rozwijającą się karierę 26-letniego wówczas Polaka.

Długo wydawało się, że z powodu odniesionych obrażeń Kubica już nigdy nie wróci do rywalizacji w Formule 1. Polak nie krył jednak, że choć było to mało prawdopodobne, pozostawało to jego marzeniem. I dopiął swego - w styczniu 2018 roku ogłoszono, że został testowym kierowcą Williamsa, a w listopadzie zyskał już status kierowcy wyścigowego brytyjskiego teamu. Jednym ze sponsorów zespołu będzie w tym sezonie PKN Orlen.

"Cieszę się, że ludzie wiążą moje nazwisko z wysoką jakością i z typem kierowcy, który spełnia oczekiwania. W 2010 roku robiłem to, co do mnie należało, przez cały sezon. Mam nadzieję, że odzyskam to poczucie. Będę potrzebował trochę czasu, pracy i poświęcenia, ale nie boję się tego. Moim celem jest odkrycie maksymalnego poziomu, jaki mogę osiągnąć" - stwierdził Kubica, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1.

Polak nie odzyskał pełni sprawności w prawej ręce, dlatego w jego bolidzie trzeba było dokonać pewnych modyfikacji. Jak sam zdradził, chodziło jedynie o niewielkie zmiany, np. przesunięcie przycisków.

"Panuje przekonanie, że jeśli cokolwiek wydarzy się na torze, to na pewno będzie wynikać z moich ograniczeń. To nie jest dobre podejście. Mogę wypaść z trasy, ale czasem trzeba to zrobić, żeby wiedzieć, na jak wiele można sobie pozwolić. A ja będę naciskał. Nie chowam się za swoimi ograniczeniami, nie ma taryfy ulgowej. Jeśli to wystarczy na Formułę 1 w przyszłości, będę szczęśliwy. Jeśli nie - cóż, próbowałem. To wielkie wyzwanie, ale nie największe, z jakim musiałem się zmierzyć w ostatnich ośmiu latach" - podkreślił Kubica.

Forma Polaka jest niewiadomą, ale głównym zmartwieniem Williamsa jest przygotowanie bolidu. W minionym sezonie brytyjski team zajął ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, a w lutym ponownie się nie popisał, dostarczając samochód na testy pod Barceloną z dwudniowym opóźnieniem. Kubica i jego partner z drużyny George Russell osiągali zwykle najgorsze czasy z całej stawki.

Dyrektor techniczny Paddy Lowe przekonywał jednak, że Williams zrobił duży postęp i bolid będzie znacznie lepszy niż ten z poprzedniego sezonu. "Jest łatwiejszy w prowadzeniu, można z nim pracować, można kontrolować zużycie opon, balans i tempo. Tego nie dało się powiedzieć o ubiegłorocznym aucie" - przyznał.

Deklaracja brzmi jednak mało przekonująco, biorąc pod uwagę to, co stało się później - na 10 dni przed pierwszym wyścigiem w Australii Lowe wziął urlop - oficjalnie z przyczyn osobistych, choć wtajemniczeni twierdzą, że po prostu został zwolniony. Niezależnie od tego, wszystko wskazuje że przynajmniej w pierwszych kilku wyścigach kibice Kubicy będą musieli pogodzić się, że ich idol będzie się plasował w końcówce 20-osobowej stawki.

Uwaga może wówczas zupełnie skupić się na broniącym tytułu Brytyjczyku Lewisie Hamiltonie (Mercedes GP) oraz jego najpoważniejszym rywalu Niemcu Sebastianie Vettelu (Ferrari). W 2018 roku toczyli dość wyrównany pojedynek, choć seria niepowodzeń (awarii i wypadków) włoskiego teamu znacznie ułatwiła zadanie Hamiltonowi, który sięgnął po piąty tytuł w karierze.

Na testach pod Barceloną Vettel uzyskał najlepszy czas, licząc wszystkie sesje, ale wynik Brytyjczyka był zaledwie o 0,003 s gorszy. Sprawdzian w Katalonii nie pomógł zatem określić, który z nich bardziej zasługuje na miano faworyta. Komentowano jedynie, że Ferrari wygląda na solidniejsze i mniej awaryjne niż w poprzednim sezonie.

"Wygląda na to, że czeka nas jeszcze większe wyzwanie, ale to nas nie przeraża. Przed nami trudna wspinaczka, ale już dobrze wiemy, jak to się robi" - uspokajał Hamilton.

Vettel jest kierowcą Ferrari od czterech sezonów i ani razu nie zdobył w tym czasie tytułu. Wszystkie cztery wywalczył jeszcze w barwach Red Bulla.

"Jest tylko jeden zwycięzca. Ten, który zajmuje drugie miejsce, jest pierwszym statystą. To nie zawsze jest sprawiedliwe, ale Formuła 1 to nie impreza urodzinowa dla dzieci... Ogólnie rzecz biorąc nastawienie jest pozytywne" - oświadczył Niemiec na łamach gazety "Sport Bild".

W rywalizacji konstruktorów tytułu bronić będzie Mercedes GP, najlepszy w ostatnich pięciu sezonach. Gdyby odniósł szósty triumf z rzędu, wyrównałby rekord Ferrari z lat 1999-2004.

Na ten sezon zaplanowano 21 wyścigów. Pierwszy - o GP Australii - odbędzie się w niedzielę na liczącym 5 303m torze Albert Park w Melbourne, a cykl zakończy się 1 grudnia w Abu Zabi.

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 25.04.2024
    GBP 5.0427 złEUR 4.3198 złUSD 4.0276 złCHF 4.4131 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement